Spali w jaskiniach, stali nad przepaścią. Druhowie OSP ukończyli ważne szkolenie! [ZDJĘCIA]

2022-10-04 17:45
Karol Szumny
2022-10-04 17:45

Strażacy z OSP Mrzeżyno ukończyli kolejne szkolenie. Tym razem swoich sił spróbowali na drugim końcu Polski, a dokładniej w Olszanicy (woj. dolnośląskie). Dzięki współpracy z tamtejszą OSP, druhowie z Mrzeżyna mogli ukończyć szkolenie wysokościowe i nauczyć się tak zwanych technik dostępu linowego. Za nimi nie tylko zdobyta wiedza, ale również ogromne doświadczenie. Z czym mierzyli się strażacy z Mrzeżyna? O to zapytaliśmy druha Adama Dąbrowskiego oraz druha Aleksandra Banaszaka.

ZDJĘCIE 15 z 26

Na początku zapytaliśmy druhów, skąd wzięła się współpraca między jednostkami, które znajdują się na niemal dwóch różnych krańcach Polski. OSP Mrzeżyno i OSP Olszanica dzieli bowiem blisko… pięćset kilometrów!

- Wszystko zaczęło się od tego, że jakieś 5-6 lat temu na nasze pokazy ratownictwa w remizie przyszedł mały chłopak, który podszedł do fantoma i potrafił wszystko zrobić. Zrobiłem wielkie oczy i zacząłem go wypytywać, skąd ma takie umiejętności. Okazało się, że chłopiec – Olek – jest w Młodzieżowej Drużynie Pożarniczej w OSP Olszanica. Jego tata też wtedy do nas podszedł, porozmawialiśmy chwilę i tak zaczęła się współpraca. W późniejszym czasie organizowaliśmy wymiany i naprzemiennie się odwiedzaliśmy – tłumaczy dh Adam Dąbrowski.

- Gdy pewnego razu przyjechaliśmy do Olszanicy, okazało się, że tata Olka działa też na Barycie, czyli Jednostce Ratowniczo-Poszukiwawczej. Zaproponowano nam szkolenie wysokościowe, które odbyło się w maju, a teraz spróbowaliśmy również swoich sił w szkoleniu z ratownictwa jaskiniowego. Mamy nadzieję, że nie jest to nasze ostatnie szkolenie w tamtym miejscu.

Techniki dostępu linowego. Czego nauczyli się strażacy i co było najtrudniejsze? „Ogromny stres i bariera psychologiczna”

- Na pierwszym szkoleniu pod okiem Sabiana Węglińskiego uczyliśmy się absolutnego ABC, czyli podstawowe węzły, podstawowa znajomość sprzętu i wykorzystanie: do wspinania się po linie oraz zjazdu czy różnego rodzaju przypinanie się. Pierwszy etap kończył się na „Skalnym Moście” na wysokości 38 metrów. Było to ostateczne zapoznanie się z wysokością i stresem, jaki temu towarzyszy – opowiada dh Aleksander Banaszak.

- Drugi etap to etap jaskiniowy. Ćwiczyliśmy tam zjazd do szybu kopalni. Towarzyszy temu ogromny stres, ponieważ zjeżdża się 40 metrów pod ziemię, nad lustro wody, pod lustrem wody kolejne 200 metrów wysokości. Panuje całkowita ciemność. Do tego dochodzi niska zawartość tlenu. Jest to ogromna bariera psychologiczna. Wchodziliśmy w otwór, w który ledwo mieściliśmy się barkami.

- W tamtych miejscach jedyne oświetlenie to czołówka i lekki blask z góry. To nie była Grota Łokietka, gdzie zazwyczaj turysta sobie wchodzi, jest sucho i do tego ma zapalone światło. Jaskinia Błotna, do której wchodziliśmy, to druga co do trudności jaskinia Gór Kaczawskich. Żeby tam wejść, musieliśmy odpowiednio wygiąć ciało, by móc przedostać się dalej. Dwóch z naszych kolegów nie doszło do końca, bo po prostu nie dali rady tam przejść, nie dało się tam przecisnąć.

Swoje umiejętności strażacy przełożą również tutaj. Jak tłumaczą, w poziomie tj. na terenach nizinnych obowiązują te same prawa fizyki. To pozwoli im na odnalezienie się w niemal każdej sytuacji.

- Techniki dostępu linowego to nie jest tylko technika góra-dół. W poziomie obowiązuje to samo, te same prawa fizyki. Nauczyliśmy się wykorzystywać sprzęt do różnych działań. Dzięki wiedzy o odpowiednich technikach linowych możemy wyciągnąć jakiś pojazd, a nawet zjechać do szybu windowego, bo przecież podobne rzeczy ćwiczyliśmy w jaskiniach. Ponadto, w przypadku braku podnośnika, będziemy mogli szybko ewakuować się z dużej wysokości. Nauczono nas również improwizacji z wężem strażackim, bez użycia szelek czy uprzęży ­– podkreśla dh Aleksander Banaszak.

Strażacy odnieśli się również do ostatnich konfliktowych sytuacji. Jak wskazują, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej, a oni wciąż szkolą się w różnych dziedzinach. Pozostali druhowie wzięli udział też w szkoleniu z ratownictwa wodnego, a inni zdali egzamin podstawowy i zasilą wkrótce szeregi OSP.

- Nas jako OSP Mrzeżyno rzekomo widać w ostatnim czasie, jak się tylko potrafimy bawić albo kłócić. Tak naprawdę to my szkolimy się bardzo często, tylko nie zawsze to widać. Należy zaznaczyć, że ostatni weekend był bardzo owocny dla naszych strażaków. Siedmiu druhów było właśnie w Barycie, inna dwójka była na ratownictwie wodnym w Bornym Sulinowie, a czwórka nowych druhów zdało egzamin podstawowy z komory dymowej. Cały czas się uczymy i szkolimy.

Całe szkolenie zakończono – jak przystało na ratowników tej specjalizacji – nocowaniem w jaskini. Warto również zaznaczyć, że strażacy szkolili się pod okiem instruktora JPR mł. chor. Krystiana Wójcika ps. Wójo – weterana Jednostki Wojskowej Komandosów i niekwestionowanego specjalistę od tego typu operacji górskich. 

- Mamy nadzieję, że w przyszłości uda nam się uzyskać cały niezbędny sprzęt linowy. Jeśli się uda, to oczywiście na jednym z eventów w ciągu roku zaprezentujemy swoje umiejętności – zapowiada dh Adam Dąbrowski.

Komentarze (2)

Poznaj opinie mieszkańców.

CZYTAJ OPINIE I KOMENTUJ PONIŻEJ

Dodaj komentarz. Pamiętaj! Szanujmy się, hejtowanie jest karalne!

Andrzej

odpowiedz
05.10.2022 22:26

Jeszcze raz brawo