Sołtys z bratem rzucili się na rodzinę! 75-latka i jej syn pobici we własnym domu!
– To był napad. Władowali się do nas do domu jak bandyci. Strażak, który powinien stać na straży, składał przysięgę, powinien ratować życie. Ja sobie nie wyobrażam, żeby taki strażak przyjechał do mnie, na przykład do pożaru – mówi pan Tadeusz Stołowski, którego brat i matka zostali napadnięci i pobici przez sołtysa ich miejscowości. Sołtys jednocześnie jest strażakiem Państwowej Straży Pożarnej w Gryficach. Policjanci, którzy zostali wezwani na pomoc, zamiast aresztować agresywnego mężczyznę, pouczali pokrzywdzonych domowników.

Był sobotni wieczór, 24 maja. Do mieszkania w jednym z bloków w Prusinowie ktoś zaczął intensywnie pukać. Drzwi otworzył pan Janusz, który w tym lokalu mieszka wraz z 75-letnią matką.
– Zobaczyłem dwóch mężczyzn. Był to sołtys Prusinowa, Krystian Burczy, i jego młodszy brat. Byli nietrzeźwi. Sołtys zaczął krzyczeć do mnie: "Dawaj, dawaj!". Chodziło mu o przemoc – opowiada Janusz Stołowski.
Po krótkiej przepychance słownej i fizycznej udało się wypchnąć agresorów z mieszkania. Wydawało się, że na tym się zakończy. Jednak, jak relacjonują pokrzywdzeni, 10 minut później agresywni mężczyźni wrócili. Tym razem zaczęli walić i kopać w drzwi. Wtargnęli do mieszkania państwa Stołowskich i zaczęli okładać pięściami najpierw pana Janusza, a później jego schorowaną, 75-letnią matkę.
– Syn otworzył drzwi i od razu ciosy. Później go ciągnęli, chyba do piwnicy chcieli go ściągnąć. Myślę sobie: Boże! Masakrę zrobią. Ciągnęłam, jak mogłam, z całej siły, żeby Janusza nie wyciągnęli. Strach mnie obleciał, żeby go nie rozerwać. I wtedy ja też dostałam ciosy – relacjonuje reporterowi SUPERPORTALU24 pani Jadwiga Stołowska. 75-latka, która jest po udarze. Po pobiciu została przewieziona do szpitala w Gryficach.
Sąsiadka zapobiegła nieszczęściu
Zdarzenie widziała sąsiadka, która mieszka naprzeciwko mieszkania państwa Stołowskich.
– On, jak uderzył panią Jadzię, ten pan Krystian, to obejrzał się za siebie i zobaczył, że ja stoję w drzwiach. Ja się bałam po prostu wyjść. Znam go dobrze. Wtedy złapał brata za szewki i powiedział do niego: "Uciekamy". A ten z tego wszystkiego jeszcze – Jadzia się obróciła, zamykała drzwi – jeszcze jej w kark przyłożył – opowiada zbulwersowana sąsiadka, pani Teresa.
Na zdjęciu: pani Teresa, sąsiadka, która zapobiegła tragedii.
Bezczynność policji
– Byłem na działce. Brat do mnie zadzwonił o 21:06 dokładnie. "Przyjedź, bo dwóch Burczych wje**ło się do domu” - usłyszałem. Z działki mam 800 metrów. O 21:10 już byłem tutaj w domu. Zobaczyłem, że mama jest przytomna. Od razu zadzwoniłem po policję. Później cztery razy jeszcze ich ponaglałem – opowiada pan Tadeusz Stołowski, brat i syn pobitych domowników.
Policja przyjechała po godzinie i osiemnastu minutach. Z relacji państwa Stołowskich wynika, że młodzi policjanci, którzy przyjechali na miejsce, zamiast zatrzymać napastników, pouczali poszkodowanych. Zasugerowali również, że domownicy są pijani, co oczywiście wykluczyło badanie alkomatem, które bracia na własną rękę wykonali na Komendzie Policji w Gryficach.
Dlaczego policja nie zatrzymała sprawców agresywnego napadu? Dlaczego do tej pory sprawcy nie zostali nawet przesłuchani? Takie pytania reporter SUPERPORTALU24 skierował do rzecznika Komendy Powiatowej Policji w Gryficach. W odpowiedzi rzecznik przekazał lakonicznie, że:
„Jedna ze stron złożyła skargę na interweniujących funkcjonariuszy. Obecnie trwają czynności związane ze złożoną skargą”
Rzecznik poinformował również, że pokrzywdzona rodzina po interwencji złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i przesłuchano świadków. W tej sprawie zostało wszczęte postępowanie przygotowawcze o czyn z art. 288 kk, art. 193 kk, 157 kk, a materiały zostały przesłane do gryfickiej prokuratury.
Plama na mundurze i urzędzie
– To jest sołtys, przedstawiciel prawa, który powinien nas jednoczyć, dbać o nas. Strażak, który powinien nas ratować. Ja sobie nie wyobrażam, żeby taki strażak przyjechał do mnie, np. do pożaru – mówi pan Tadeusz Stołowski.
- Oni przekroczyli granicę naszego nieba. Nie może tak być, że ktoś bez powodu napada na czyjś dom - mówi Elżbieta Sokołowska, córka i siostra pobitych domowników.
- Ja nie wiem dlaczego on do nas przyszedł. Nie mamy żadnego bezpośredniego konfliktu. Ja nie rozmawiałem z nim (z Krystianem Burczy - przyp. red.) przynajmniej od roku - mówi pobity Janusz Stołowski.
Rodzina złożyła skargę na strażaka i sołtysa Krystiana Burczego do Burmistrza Gryfic oraz Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej. Gospodarz naszej gminy Burmistrz Tomasz Aniuksztys w rozmowie z reporterem SUPERPORTALU24 powiedział, że sprawa jest mu znana i jest w kontakcie z rodziną. Komendant Państwowej Straży Pożarnej w Gryficach, Andrzej Gołdyn, również potwierdził, że zapoznał się ze skargą. Zaznaczył jednak, że dopóki wobec jego pracownika nie ma zarzutów ze strony prokuratury, nie może podjąć żadnych kroków personalnych.
„Adwokat zabronił mi wypowiedzi”
O rozmowę na temat tego, co wydarzyło się w sobotę w domu państwa Stołowskich, poprosiliśmy sołtysa Prusinowa. Pan Krystian Burczy w rozmowie telefonicznej deklarował chęć spotkania, bo – jak twierdził – ważna jest relacja dwóch stron, nie tylko jednej. Mówił również, że wylewa się na niego fala nieprzychylnych komentarzy w internecie (tzw. „hejtu”). W poniedziałek nie miał czasu na spotkanie i poprosił o czas do środy. Dzisiaj (w środę) poinformował nas, że jego adwokat zakazał mu wypowiadania się w mediach i odmówił rozmowy z reporterem SUPERPORTALU24.
Na zdjęciu: Sołtys Prusinowa Krystian Burczy w dniu wyboru na urząd Sołtysa, sierpień 2021 r.
Do tej bulwersującej sprawy będziemy wracać.
Komentarze (0)
Poznaj opinie mieszkańców.
Dodaj komentarz. Pamiętaj! Szanujmy się, hejtowanie jest karalne!