Sołtys ostrzega przed tajemniczym mężczyzną. „Moja pierwsza myśl: dywersant”
Tajemnicy mężczyzna kręcił się po ulicach Sadlna (gmina Trzebiatów). Sołtys tego sołectwa – Tadeusz Wojtkiewicz – ostrzega okolicznych mieszkańców, a także innych sołtysów, by mieli się na baczności. „Czapka, czarny ubiór, duża torba, plecak naładowany, jakiś pałąk z tyłu… jak partyzant wyglądał” – opisuje sołtys.
W ubiegłą sobotę (25 maja) sołtys Sadlna Tadeusz Wojtkiewicz odebrał telefon z nieznajomego numeru.
- Dzień dobry, pan sołtys? / Tak. / Czy jest możliwość skorzystania ze świetlicy? / Proszę pana, obecnie świetlica nie jest do dyspozycji. A w jakiej sprawie? Ja pana nie znam – cytuje nam początek rozmowy Tadeusz Wojtkiewicz.
Nieznajomy miał chcieć skorzystać ze świetlicy, ale nie podał powodu. Jak wyjaśnia nam sołtys, świetlica naprawdę nie była wtedy do dyspozycji ze względu na odbywającą się tam imprezę okolicznościową. Wówczas rozmówca odpowiedział, że w takim razie poszuka sobie innej.
- Nie miałem pojęcia, kto to jest. Rozumiem przecież, jak chodzą harcerze, jeżdżą turyści, ale to w okresie letnim, a nie o tej porze – kontynuuje sołtys Sadlna.
Nie był to koniec historii. Po około godzinie pan Tadeusz, który mieszka tuż obok świetlicy, zauważył, że w stronę jego domu idzie około 30-letni mężczyzna.
- Czapka, czarny ubiór, duża torba, plecak naładowany, jakiś pałąk z tyłu… jak partyzant wyglądał – opisuje sołtys.
Okazało się, zgodnie z przypuszczeniami pana Tadeusza, że to jego wcześniejszy telefoniczny rozmówca. Ponownie zapytał o dostęp do świetlicy. Wówczas nieznajomy określił konkretnie, czego potrzebuje. Był to prąd.
- Wskazałem mu na kontakt, który jest w budynku świetlicy. Ale co on włączył – nie dowierza sołtys Sadlna. – Ja myślałem, że on chce komórkę naładować.
- Wyciągnął jakąś… urnę owiniętą w łachmany. W międzyczasie rozmawiał przez telefon – opowiada Tadeusz Wojtkiewicz. Całe zajście sołtys oglądał z ogródka.
Po pół godzinie nieznajomy ponownie zwrócił się do włodarza sołectwa. Poprosił o wodę z sokiem. Pan Tadeusz poczęstował go butelką wody niegazowanej. Po tym mężczyzna w dalszym ciągu rozmawiał przez telefon.
- Nie wiadomo, skąd on się tutaj wziął. Bardzo mało mówił. Powiedział jedynie, że idzie ze Zgorzelca. Później poszedł w kierunku Sadlenka – powiedział sołtys.
- Moja pierwsza myśl: dywersant. Wiadomo, jaka jest teraz sytuacja w Polsce. Dlatego apeluję do mieszkańców oraz innych sołtysów, by zwracali uwagę na nieznajome osoby – podkreśla Tadeusz Wojtkiewicz. O sprawie powiadomił też policję.
Komentarze (0)
Poznaj opinie mieszkańców.
Dodaj komentarz. Pamiętaj! Szanujmy się, hejtowanie jest karalne!