Kolarki RSC Bałtyk Rewal srebrnymi medalistkami Mistrzostw Świata
Poznały się stosunkowo niedawno. Otylia Marczuk mieszka w Olsztynie, Ewa Bańkowska w Nowogardzie, ale wspólnie reprezentowały barwy rewalskiego klubu RSC Bałtyk, no i oczywiście Polski na minionych Mistrzostwach Świata i Europy. To historia o przyjaźni, zbiegu okoliczności, determinacji i przede wszystkim wielkim talencie kolarek.
Otylia Marczuk i Ewa Bańkowska reprezentowały Polskę na minionych Mistrzostwach Świata w kolarstwie szosowym, które w połowie sierpnia odbyły się w Glasgow (Szkocja). Otylia od urodzenia ma problem ze wzrokiem, Ewa jest pilotką w tym tandemie. W tej dyscyplinie najważniejsze jest zrozumienie i „czucie się" nawzajem. - Jazda w tandemie, to przede wszystkim zaufanie. Muszę ufać Ewie w 100% - podkreśla Otylia. - Pilot decyduje o wszystkim. Miałyśmy wrażenie, że znamy się od lat — dodaje Ewa Bańkowska, która już wcześniej była pilotką i startowała na Olimpiadzie w Tokio. Poznały się stosunkowo niedawno, na Mistrzostwach Polski i od pierwszego przejazdu zrozumiały, że są dla siebie stworzone. Przed startem, na którym zdobyły złoty medal Mistrzostw Polski, miały za sobą tylko jeden trening. Fenomenem Ewy i Otyli jest to, że jako para, bez wspólnej historii osiągnęły taki sukces.
Droga do Glasgow była niezwykle wyboista. W trakcie jazdy na torze "złapały kapcia" i przy prędkości blisko 60 km/h na godzinę miały wywrotkę. Poobijane udały się na Wyspy na najważniejszą imprezę kolarską tego roku. Bez treningu i w stosunkowo złej formie spowodowanej kraksą słabo rozpoczęły zawody. Na torze zajęły 8 miejsce (w tym miejscu należy zaznaczyć, że Otylia Marczuk nie jeździła wcześniej na tej nawierzchni). W jeździe indywidualnej na czas w trakcie przejazdu zepsuł im się rower. Udało im się jednak dojechać na metę na 7 miejscu. - Przez większość trasy jechałyśmy tak jakby na zaciągniętym hamulcu, ponieważ zablokowało nam się koło — wyjaśnia Otylia Marczuk. W jeździe ze startu wspólnego zdobyły srebrny medal dla Polski.
Jazda zabytkowym tandemem
Na Mistrzostwach Świata i Europy wystartowały na 20-letnim rowerze, który należał jeszcze do taty Otyli Marczuk. Na czempionatach wzbudzały niemałe zainteresowanie, gdyż sędziowie i zawodniczki nie sądzili, że taki zabytek może jeszcze jeździć i jak się później przekonywali — można na nim zdobyć medale. - Nasz rower waży 17 kilogramów, inne zawodniczki jeżdżą na tandemach, których waga nie przekracza 10 - podkreślają wspólnie kolarki RSC Bałtyk. - Myśląc o przyszłości, wspólnej przyszłości musimy znaleźć sponsora na nowy rower. Taki profesjonalny kosztuje blisko 20 tysięcy euro i mowa tylko o ramie. Oczywiście musimy pamiętać jeszcze o kołach i całym osprzęcie. Dodatkowo nie możemy zapominać o jeździe na torze, a tam jest zupełnie inny pojazd. W sumie na ten sprzęt musimy mieć blisko 200 tysięcy złotych — wyjaśnia Ewa Bańkowska. Kolarki wspólnie zaznaczają, że pieniądze są niezbędne w ich dyscyplinie. Podkreślają jak bardzo ważne są wspólne treningi, przygotowania, odnowa biologiczna i oczywiście przerwa od pracy zawodowej. - Pojawiłyśmy się nagle, nie byłyśmy uwzględnione w budżecie Polskiego Związku Olimpijskiego — tłumaczy Otylia. - Budżet jest rozdysponowywany na początku roku i my w przyszłym roku będziemy dofinansowane, ale pierwsze ważne zawody są już w marcu, w Rio w Brazylii, a do nich musimy się przygotować jeszcze w tym roku. Najbliższy tor jest w Pruszkowie — zauważa Ewa Bańkowska. Aktualnie szukają sponsorów, którzy umożliwią im spojrzenie z nadzieją w przyszłość.
Sierpniowe sukcesy
Tegoroczny sierpień zapisze się w pamięci polskiego kolarstwa, oczywiście za sprawą Ewy Bańskowskiej i Otylii Marczuk, może nie złotymi zgłoskami, a co najmniej srebrnymi i brązowymi. Zawodniczki z Rewala obok srebrnego medalu w jeździe ze startu wspólnego na Mistrzostwach Świata przywiozły brązowy medal Mistrzostw Europy, które odbywały się kilka dni po MŚ w Rotterdamie oraz srebrny medal w jeździe indywidualnej na czas. Tam również nie obyło się bez przygód związanych oczywiście z rowerem. Można się zastanawiać zatem jakie wyniki odnosiłyby nasze kolarki, gdyby miały profesjonalny sprzęt? Miejmy nadzieję, że już niedługo się o tym przekonamy.
Do Polski wróciły dzisiaj. Znalazły czas, aby spotkać się z wójtem Rewala Konstantym Tomaszem Oświęcimskim oraz prezesem RSC Bałtyk Rewal Piotrem Muchą. Teraz chwila regeneracji w gronie rodziny i rozpoczną kolejny okres przygotowawczy do imprez rangi ogólnoświatowej, aby przynosić kolejne sukcesy dla Polski i swojego klubu RSC Bałtyk Rewal. Przede wszystkim życzymy zdrowia i nowego roweru.
Komentarze (3)
Poznaj opinie mieszkańców.
Dodaj komentarz. Pamiętaj! Szanujmy się, hejtowanie jest karalne!
Bodzio
odpowiedzSuper zawodniczki i życzę sukcesów .
Odpowiedz. Szanujmy się, hejtowanie jest karalne!
Beti
odpowiedzGratulacje dziewczyny życzę dalszych sukcesów. Powodzenia, tak trzymać
Odpowiedz. Szanujmy się, hejtowanie jest karalne!
Platfus
odpowiedzMój komentarz będzie na temat tego pana zajdującego się powyżej na tej reklamie.Ja Ci przypilnuje,żebyś zniknął raz na zawsze ze sceny politycznejTy polityczny analfabeto(ostatnio najlepiej scharekteryzowałCiebie czym Ty i twoja formacja pachnie do niedawna twój przyjaciel Sać w Polskim Radiu Szczecin).
Odpowiedz. Szanujmy się, hejtowanie jest karalne!