U mnie pierwszym obrońcą jest napastnik, a bramkarz pierwszym atakującym
Z Mariuszem Bernachem, trenerem MKS Ina Goleniów podsumowujemy sezon, analizujemy osiągnięty wynik oraz rozmawiamy o potencjalnych transferach...
- Sezon w roli beniaminka Ina zakończyła na 6 miejscu. Czy jest to pozycja satysfakcjonująca trenera?
- Cel przed sezonem był jasny. Chcieliśmy utrzymać się w lidze bez konieczności grania w barażach, a przy tym grać w sposób niezmienny od tego, jaki prezentowaliśmy w klasie okręgowej, czyli ofensywnie w ataku i bronieniu. Zajmując 6 miejsce na koniec rozgrywek, spełniliśmy swoje oczekiwania, tak więc sezon uznaję za bardzo udany. Przy tym mam dużą satysfakcję z wykonanej pracy przez zespół na boisku, a także sztab szkoleniowy, który w tym sezonie rozrósł się do dwóch osób. W pracy wspomaga mnie od kilku miesięcy trener Kamil Gibała, który jest moim asystentem.
- W 34 meczach zgromadziliście 57 punktów, co daje średnią 1,67 pkt na mecz czy można było osiągnąć coś więcej?
- Myślę, że można było zdobyć jeszcze kilka punktów więcej, które pozwoliłyby nam uplasować się na 5 pozycji. Takie mecze jak z Wieżą Postomino czy Mechanikiem Bobolice powinniśmy rozstrzygnąć na swoją korzyść, bo czysto piłkarsko byliśmy lepsi, ale zabrakło nam w nich wyższego poziomu determinacji, którą na tamten moment miał przeciwnik. Świetnie organizacyjnie w defensywie wyglądaliśmy też w meczu wyjazdowym z bardzo silną Gwardią Koszalin, czy u siebie z Kluczevią Stargard. W tych meczach nie wiele brakowało, abyśmy ugrali co najmniej remis. Oba mecze z Białymi Sądów były również bardzo dobre w naszym wykonaniu, strzeliliśmy w nich 7 bramek, a zdobyliśmy tylko 1 punkt.
- W sezonie mieliście 5 ofensywę ligi z wynikiem średnio 2,46 gola na mecz i 7 defensywę ligi ze średnią 1,88 straconego gola na spotkanie. Liczby mówią zatem, że stawiał pan na atak kosztem jednak traconych goli. Tak miała wyglądać Ina Mariusza Bernacha?
- Jest wręcz przeciwnie. Zawodnicy mogą to potwierdzić, że właśnie grze defensywnej przykładam więcej uwagi niż ofensywnej jako trener. Natomiast sposób bronienia, jaki obieram jako priorytetowy - bronienie wysokie - sprawia, że przeciwnicy mają sporo miejsca na naszej połowie po odbiorze nam piłki. Wiadomo, że większą przestrzeń jest trudniej skutecznie pokryć niż mniejszą. Ponadto mamy bardzo młody zespół. Było wiele meczów, w których liczba młodzieżowców w pierwszym składzie oscylowała w okolicach 5-6, a nawet 7. To sprawia, że jest więcej fantazji na boisku a mniej analitycznego myślenia o tym, co może się nam przytrafić po stracie piłki. Dlatego mój zespół docelowo ma być skuteczny w obu fazach gry, zarówno ataku, jak i bronieniu. Jedno nie może odbywać się kosztem drugiego.
- Kończąc wątek statystyczny 30 punktów zdobytych u siebie i 27 punktów na wyjeździe pokazuje, że własne boisko nie było jednak atutem zespołu…
- To może wynikać z faktu, że w 4 lidze w meczach w Goleniowie zespoły przeciwne starają się często przede wszystkim zabezpieczać swoją bramkę. Wiedzą, że my zazwyczaj gramy ofensywnie i będą mogły żyć z ataku szybkiego. A w fazach przejściowych trudniej się każdemu zespołowi optymalnie organizować. U siebie bardziej ryzykują, wtedy to my mamy większe możliwości w fazie przejścia z bronienia do atakowania. W mojej opinii łatwiej jest jednak poprawić punktowanie u siebie niż na wyjeździe, bo odpada szeroko pojęty problem logistyczny. I do tego będziemy z pewnością dążyć w najbliższej przyszłości.
- Jakby ocenił Pan poszczególne formacje w minionym sezonie?
- Taka ocena według mnie nie ma większego sensu, bo żadna formacja nie jest odrębnym bytem na boisku. Aby zespół odnosił seryjnie zwycięstwa, wszystkie muszą funkcjonować spójnie i na bardzo wysokim poziomie. U mnie pierwszym obrońcą jest napastnik, a bramkarz pierwszym atakującym. Każda jednak musi mieć swojego lidera, gracza ponad przeciętnego, który w trudniejszych momentach zrobi coś ekstra w czasie meczu dla zespołu.
- Których zawodników wyróżniłby Pan za poprzedni sezon?
- Tylko trzech zawodników grało w tym sezonie praktycznie od początku do końca we wszystkich spotkaniach w lidze, jeżeli byli do mojej dyspozycji. Mam tu na myśli naszego kapitana Adriana Hengera, Tomasza Boruckiego oraz Adama Trzaskowskiego. Myślę, że zasługują na wyróżnienie, mając oczywiście na uwadze fakt, że piłka nożna to sport zespołowy i to dobro zespołu jest zawsze na pierwszym miejscu, a nie indywidualność. W tym miejscu należy także wspomnieć o Damianie Banachewiczu, który zdobywając 29 bramek w sezonie, dołożył dużą cegiełkę do realizacji celu zespołu.
- Przed nami przerwa wakacyjna, czy będzie Pan dalej trenerem Iny i jak będzie wyglądał okres przygotowawczy? Czy zespół czekają jakieś zmiany kadrowe?
- Do końca czerwca obowiązuje mnie jeszcze obecna umowa z klubem. Wszystko wskazuje na to, że klub i ja ją przedłużymy. W związku z tym przygotowałem już plan na okres przygotowawczy do nowego sezonu. Zawodnicy wznowią przygotowania treningami indywidualnymi od 1 lipca. Do treningów drużynowych powrócimy 15 lipca. Będziemy trenowali 3 razy w tygodniu oraz w każdy weekend i środę rozegramy mecz kontrolny według następującej kolejności: Odra Chojna, Mierzynianka Mierzyn, Gryf Kamień Pomorski, GKS Kołbacz, Energetyk Gryfino. Start sezonu zaplanowany jest na 10-11 sierpnia.
Jeżeli chodzi o ruchy kadrowe, to pracujemy nad tym, aby od nowego sezonu dołączy do nas Mateusz Domaradzki z Masovii Maszewo, Kornel Seniuk z Błękitnych Stargard, Maksymilian Borek z Orła Łoźnica oraz Fabian Górny z Pioniera Żarnowo. Mam nadzieję, że te transfery uda nam się sfinalizować. Być może, ktoś wróci jeszcze z wypożyczenia? Na obecną chwilę nie mam informacji, aby jakiś zawodnik chciał odejść z klubu, ale oczywiście nie wykluczam, że tak będzie.
Komentarze (0)
Poznaj opinie mieszkańców.
Dodaj komentarz. Pamiętaj! Szanujmy się, hejtowanie jest karalne!