Pechowa podróż do Krakowa. Pasażerowi utknęli na noc na lotnisku

2024-08-22 19:05
Karol Szumny
2024-08-22 19:05

Zamiast 70 minut, prawie 11 godzin – tyle trwała „podróż” pechowych pasażerów, którzy w środę, 21 sierpnia, mieli lecieć z Portu Lotniczego Szczecin-Goleniów do Krakowa. „Obsługa kazała im wysiąść, a później na całą noc zostawiła w zamkniętym terminalu lotniska” – podaje Gazeta Wyborcza, opisująca całe zajście.

zdj. poglądowe

Gazeta Wyborcza opisała pechową podróż z Portu Lotniczego Szczecin-Goleniów do Krakowa. Miała ona miejsce w ubiegłą środę. Lot linii Ryanair zaplanowany był na godzinę 23:05. Niestety, na dwie godziny przed startem pojawiła się informacja o opóźnieniu.

„[…] Zamiast po godz. 23 mieliśmy wylecieć o godz. 0.50 [już w czwartek - red.]. Ludzie byli na to przygotowani. O wpół do pierwszej wsiedliśmy już nawet do samolotu, który został zamknięty, schody odjechały” – opisuje Magdalena, rozmówczyni GW.

Jak się okazało, samolot nigdzie nie odleciał. Gazeta podaje, że gdy pasażerowie byli już w samolocie, jeden z kapitanów poinformował, że lotnisko Kraków-Balice jest już zamknięte i nie obsługuje lotów. Dlatego też, samolot miał polecieć do Katowic.

„[…] W związku z tym, po jakichś 45 minutach siedzenia w dusznym samolocie, do wejścia znów podjechały schody i obsługa kazała wszystkim wysiąść. Nie muszę chyba mówić, jaka w międzyczasie była atmosfera. Matki z płaczącymi ze zmęczenia dziećmi. Były też kobiety w ciąży” – opowiada Magdalena.

Rzecznik goleniowskiego lotniska Krzysztof Domagalski powiedział w rozmowie z GW, że kontroler lotów pracuje do północy i w związku z opóźnieniem lotu do Krakowa przedłużył swój dyżur, ale ostatecznie start miał być przed godz. 2 i nie mógł tak długo czekać. 

„Pasażerowie wysiedli z samolotu około godz. 2 w nocy i zostali na pustym terminalu. Zostało z nimi tylko kilka osób z obsługi naziemnej. Załoga samolotu pojechała do hotelu. Według naszej czytelniczki nikt z obsługi lotniska nie był w stanie powiedzieć podróżnym, co dalej” – czytamy dalej.

Rozmówczyni Gazety opisuje również, że ludzie musieli zostać na lotnisku, bez wody i bez żadnego posiłku. „Dostali wprawdzie vouchery na jedzenie, ale nie mieli ich gdzie zrealizować, bo wszystkie sklepy były zamknięte. Trudno było też szukać hotelu w nocy, na parę godzin, bo dostaliśmy informację, że wylot będzie w czwartek o godz. 8.45” – wyjaśnia Magdalena i dodaje, że dobrze wg niej zachowała się załoga lotniska, która sama zorganizowała wodę dla pasażerów.

Ostatecznie samolot z Goleniowa wylądował na lotnisku w Balicach w czwartek o godz. 9.45, co oznacza, że dla pechowych pasażerów cała podróż trwała prawie 11 godzin, zamiast planowanych 70 minut.

Komentarze (0)

Poznaj opinie mieszkańców.

CZYTAJ OPINIE I KOMENTUJ PONIŻEJ

Dodaj komentarz. Pamiętaj! Szanujmy się, hejtowanie jest karalne!