Pan Cezary ma płuca ze stali! Pływał, jechał rowerem, biegał… i ukończył triathlon Ironman
Cezary Zając z Gryfic może pochwalić się nie lada wyczynem. W ubiegłą niedzielę w Bydgoszczy ukończył triathlon Ironman. Jego zadaniem było przepłynięcie 3,8 km; przejechanie rowerem 180 km oraz bieg na dystansie 42,2 km. Pan Cezary triathlon ukończył w 12,5 godz. W rozmowie z naszą redakcją opowiada o swoim wyczynie, spełnionym marzeniu z młodości oraz o niezwykle ważnej samodyscyplinie.
Triathlon jest bardzo wymagającą dyscypliną sportową, składającą się z pływania, kolarstwa i biegania. Odbywa się on na różnych dystansach i ma określone ramy czasowe. Tym najbardziej wymagającym dystansem jest tzw. dystans Ironman.
Nazwa ta nie bierze się znikąd. Zawodnicy mają bowiem do pokonania 3,8 km pływania; 180 km jazdy na rowerze i 42,2 km biegu. I taki właśnie dystans ukończył w ubiegłą niedzielę w Bydgoszczy Cezary Zając, mieszkaniec Gryfic. Jak mówi nam zawodnik, było to jego marzenie z młodości.
- Tak naprawdę nie wiem, skąd u mnie pasja do triathlonu. Zaintrygowała mnie sama nazwa tego wyzwania, Ironman, i przez całe życie gdzieś tam z tyłu głowy to miałem. Marzenie to zostało zasypane na około 30 lat i teraz, w wieku 48 lat, udało się je zrealizować – opowiada pan Cezary.
Przygotowania gryfickiego zawodnika trwały już od dłuższego czasu. Nie był to jednak jego pierwszy raz w tego typu zawodach. Wcześniej Cezary Zając rywalizował w triathlonie na dystansie ¼ i ½.
- Przed sześcioma laty zacząłem trenować w klubie Life4Fit u Marcina i Natalii Rosochackich. Forma cały czas rosła i brałem udział w różnego rodzaju zawodach. Wreszcie, po namowie Marcina i Natalii, zdecydowałem się wziąć udział w Ironmanie – wspomina nasz rozmówca.
Jak było na trasie?
- To było bardzo trudne wyzwanie. Do tego dochodziła temperatura, która wynosiła w ten dzień 28°C. Najbardziej jestem zadowolony z pływania – 1 godz. 22 min. Jazda rowerem wyniosła 6 godz. 10 min. Z kolei bieg – 4 godz. 51 min. Dziękuję moim trenerom, że pracowali nad moją głową, przygotowywali mnie i kibicowali. Do samego końca mnie wspierali, łącznie z moją żoną – mówi zawodnik.
Cierpliwość i dyscyplina popłaca. Cezary Zając jest tego idealnym przykładem.
- Oczywiście, że kiedy zaczynałem rywalizować w triathlonach, to miałem w głowie, że już mogę wszystko. To tak nie działa. Wszystko wymaga długiej, konsekwentnej pracy. Motywacja ulatuje, natomiast samą dyscypliną można do wszystkiego dojść i wszystko osiągnąć – podkreśla gryficzanin.
Teraz przed panem Cezarym chwila odpoczynku, a w listopadzie wraz ze swoimi znajomymi planuje wystartować w zawodach Hyrox w Poznaniu. To tzw. wyścig sprawnościowy. Następnie czekają go przygotowania do kolejnego sezonu.
Komentarze (0)
Poznaj opinie mieszkańców.
Dodaj komentarz. Pamiętaj! Szanujmy się, hejtowanie jest karalne!