Szok! Po 24 latach pracy poprosiła o 100 złotych podwyżki – została zwolniona!

- Czułam się jakbym dostała pięścią w brzuch. Ja nie mogłam oddychać, byłam zszokowana tym, co oni mi zrobili – tak Jolanta Piotrowska opisuje moment zwolnienia. Kobieta po 24 latach została zwolniona z pracy, za to, że upomniała się o większe wynagrodzenie za dodatkowe obowiązki.

Wszystko wydarzyło się 17 października br. Jolanta Piotrowska jak co dzień przyszła do Zakładu Usług Komunalnych, gdzie od 24 lat pracuje w dziale wody, przy wystawianiu faktur. – Około 9:00 przyszła do mnie kadrowa z informacją od dyrekcji, że będę miała dodatkowe obowiązki. Oprócz wystawiania faktur w moim dziale dodatkowo będę obsługiwała dział oczyszczania miasta – opowiada swoją historię pani Jolanta. – To już nie pierwszy raz, gdy dokładają mi obowiązki, a nie idą za tym żadne dodatkowe pieniądze. Dlatego odpisałam dyrekcji, że jestem gotowa przyjąć na siebie dodatkowe obowiązki, choć z dotychczasowymi ledwo się wyrabiam, ale za dodatkowe pieniądze. Choćby symbolicznie 100 złotych. Przy mojej pensji, która wynosi 2200 złotych to i 100 złotych jest dużą kwotą – kontynuuje kobieta.

Jeszcze tego samego dnia, godzinę przed zakończeniem pracy kobieta otrzymała wypowiedzenie umowy o pracę. Powód? Odmowa wykonania powierzonych obowiązków.

- Czułam się jakbym dostała pięścią w brzuch. Ja nie mogłam oddychać, byłam zszokowana tym, co oni mi zrobili – zwierza się mieszkanka Gryfic. – Jak można tak traktować człowieka? Przecież jestem wieloletnim, oddanym pracownikiem?

Niestety na nic zdały się próby jakiejkolwiek rozmowy. Zwolnienie podpisał z-ca dyrektora Arkadiusz Radecki. Główny dyrektor Mirosław Tyburski  w rozmowie z Piotrowską stwierdził, że nie będzie podważał decyzji swojego zastępcy.

Dlaczego w taki sposób traktuje się pracowników w gminnym zakładzie? Takie pytanie reporter SuperPortalu24 próbował zadać zastępcy dyrektora ZUK w Gryficach Arkadiuszowi Radeckiemu.

- SuperPortal24 nie jest miejscem do roztrząsania takich spraw. Pani Piotrowska jak ma jakieś wątpliwości może iść do sądu pracy, a nie do gazety. Została o tym poinformowana. Tyle mam do powiedzenia – zakończył spotkanie Radecki.

W drugim pomieszczeniu siedzi Mirosław Tyburski, główny dyrektor, więc z tym samym pytaniem udaje się do dyrektora Tyburskiego. Niestety razem ze mną wszedł Arkadiusz Radecki, który dopilnował, żeby nic nie zostało powiedziane.

Pani Jolanta nie może pogodzić się z utratą pracy. Nie dlatego, że nie może znaleźć sobie innej pracy, ale dlatego, że kochała swoje zajęcie. – Ja spędziłam w jednym zakładzie 24 lata swojej kariery zawodowej. Znam wszystkie miejsca, ludzi – mówi z wyraźnym wzruszeniem nasza rozmówczyni.

Do redakcji SuperPortalu24 razem z panią Jolą przyszli jej koledzy z pracy. Niektórzy jeszcze pracują w ZUK-u inni zwolnili się z pracy. – Jola jest fachowcem w swojej dziedzinie – tak opisują swoją koleżankę  inni pracownicy.  Przeciwieństwem jest dyrektor Radecki. – On psuje ten zakład, nie zna się na niczym i nie szanuje pracowników. To właśnie dlatego wielu pracowników odeszło, bo nie mogło z nim wytrzymać – mówią moi rozmówcy.

Pani Jolanta złożyła już pozew w sądzie pracy, ale co z tego, skoro straciła pracę, którą kochała.

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOK-U BĄDŹ ZAWSZE NA BIEŻĄCO!

Drobne ogłoszenia