W rozmowie z wiceburmistrzem Płotów Sławomirem Nowakiem staramy się zweryfikować powody tego, że w gminie, która w powszechnej opinii uchodzi za stabilną i dobrze prosperującą, z mądrą władzą samorządową nagle pojawiają się tak drastyczne działania.
Co się takiego stało?
Jest w gminie Płoty grupa osób, które nie potrafią pogodzić się z wynikiem ostatnich wyborów samorządowych i wszelkimi sposobami starają się to zmienić.
Demokracja ma to do siebie, że w określonych odstępach czasu – u nas 4 lata – dokonuje się swoistej weryfikacji władz samorządowych, które będą decydowały o kierunkach i sposobach funkcjonowania gminy, powiatu, województwa itd. Każdy obywatel ma prawo poprzez oddanie głosu wybrać swojego kandydata który go przekona, że będzie dobrze sprawował swoją funkcję. Jeżeli wystarczająco duża liczba głosujących poprze konkretnego kandydata będzie on pełnił mandat, o który się ubiegał. Wybraliśmy i dajmy swoim przedstawicielom realizować to czego się podjęli. No chyba, że nastąpią jakieś drastyczne okoliczności, które takie osoby zdyskredytują w roli wynikającej z woli wyborców.
Referendum ogłoszone, przyjrzyjmy się więc zarzutom jakie inicjatorzy referendum stawiają samorządowi w Płotach.
O tych zarzutach tak naprawdę nikt nie mówi, a one są bzdurne, bo tak to trzeba nazwać – wskazuje Sławomir Nowak. Są one ogólne, żeby nie powiedzieć ogólnikowe i nie zawierają żadnych konkretów. Często ze sobą sprzeczne i chyba tak trochę na siłę wymyślone aby tylko uzasadnić jakoś pomysł zorganizowania referendum.
No choćby to, „dezintegracja prac Rady Miejskiej” - Na czym polega ta dezintegracja skoro Rada normalnie pracuje, działają komisje, co najmniej raz w miesiącu zbiera się na posiedzeniach plenarnych i bez przeszkód obraduje nad ważnymi dla gminy i jej społeczności decyzjami. Są kluby radnych, każdy z nich może bez przeszkód prezentować swoje stanowisko, wszystko to się dzieje jawnie – gdzie tu dezintegracja?
„Dyskredytowanie radnych i opozycji” z klubu Wspólny Samorząd”, niedopuszczanie do głosu mieszkańców gminy. W jaki sposób?
- Za każdym razem, kiedy były tematy społecznie ważkie wszyscy mieli prawo się wypowiadać, nawet w trakcie tej słynnej awantury o szkoły – każdy kto chciał mógł się wypowiedzieć, w skrajnych przypadkach nawet wywrzeszczeć. - To zarzuty zupełnie bezpodstawne, wzięte prosto z sufitu, bo przecież nie z realiów.
Gdyby tak zapytać inicjatora referendum, na czym miałoby to polegać, to przypuszczam, że pewnie sam by nie potrafił na to pytanie odpowiedzieć.
Kolejny zarzut- zatrudnianie w urzędzie i podległych jednostkach osób nieposiadających kwalifikacji ale za to spokrewnionych. W tak małej społeczności jak gmina Płoty tworzące się przez lata różnorodne koligacje rodzinne są tak złożone i rozbudowane, że trudno tak naprawdę znaleźć kogoś kto nie byłby z nikim w tym środowisku spokrewniony. Ale przepraszam bardzo, niech mi ktoś wskaże choć jedną osobę która nie posiada odpowiednich kwalifikacji, a została zatrudniona – bo ja nie znam takiego przypadku. Wszystkie stanowiska obsadzane są w drodze konkursu a dwustopniowy system rekrutacji skutecznie odsiewa kandydatów, którzy nawet mając wymagane wykształcenie ale nie dysponują określoną wiedzą i umiejętnościami, i żadne rodzinne koligacje tu nie pomogą.
W stosunku do Rady na pewno duży wpływ miały decyzje o likwidacji szkół w Mechowie i Wyszoborze. W efekcie likwidacji uległa tylko najmniejsza szkoła w Wyszoborze (niecałe 50 uczniów). Ale decyzje o likwidacji nie wzięły się stąd, że Radzie nie podoba się Mechowo czy Wyszobór. Niestety, nie da się utrzymywać przez samorząd szkół w których uczy się po kilku uczniów w klasie. Ale to państwo nie wywiązuje się ze swoich konstytucyjnych obowiązków utrzymania szkół. Ja nawet na ogólnopolskiej debacie nt. Przyszłości oświaty powiedziałem jasno i wyraźnie: państwo jak chce mieć istotny, a właściwie decydujący wpływ na funkcjonowanie oświaty to powinno zmienić sposób jej finansowania. Samorząd nie ma żadnych uprawnień, jeśli chodzi o nauczycieli, nie możemy ich zwolnić, nie możemy ich sobie dobierać jak chcemy bo „karta nauczyciela”, bo zarobki wynikają wprost z przepisów powszechnie obowiązujących. W związku z czym samorząd nie ma tu nic do powiedzenia, ale właśnie obowiązek płacenia spoczywa na samorządzie. Niech rząd zrobi pierwszy krok w kierunku normalizacji i państwo przejmie na siebie pełen obowiązek zapewnienia wynagrodzenia nauczycieli to z utrzymaniem szkoły nawet liczącej 50 uczniów samorząd sobie poradzi.
Kolejny zarzut do Rady to „brak inicjatywy w wypracowaniu własnych uchwał”. Zasada jest oczywiście taka, że głównym projektodawcą uchwał jest burmistrz, bo on jest organem wykonawczym samorządu, ale to w żadnym razie nie znaczy, że Rada nie ma inicjatywy ustawodawczej. Jeżeli Rada chce podjąć jakąś uchwałę, to kto jej może tego zabronić? Może ktoś podać przykład takiej sytuacji? Te zarzuty są zupełnie bezpodstawne i mijają się całkowicie z rzeczywistością.
Myślę, że są one tak samo niezrozumiałe dla mieszkańców – Mam taką nadzieję i wierzę w mądrość mieszkańców którzy potrafią ocenić jak zostało to referendum przygotowane, właściwie ocenić zgłoszone zarzuty i potrafią to skonfrontować z tym co burmistrz do tej pory w gminie zrobił.
Myślę też, że co jak co ale trudno burmistrzowi odmówić miana „dobrego gospodarza”. Wręcz, jeżeli chodzi o gospodarowanie mieniem gminnym, to jest osobą w pełni kompetentną i odpowiedzialną.
Nie muszę tu być gołosłownym. Mamy urzędowy, obiektywny argument, że w gminie nie dzieje się źle – jak chcieliby to wykazać inicjatorzy referendum. Jesteśmy właśnie po kompleksowej kontroli prowadzonej przez Regionalną Izbę Rozrachunkową ze Szczecina – organ całkowicie od burmistrza niezależny. Prowadzona w każdej gminie raz na cztery lata kontrola przez ponad 3 miesiące w trakcie intensywnej i głębokiej kontroli nie stwierdziła, żadnych istotnych nieprawidłowości, nie znaleziono niczego co stawiałoby burmistrza w sytuacji „Złego gospodarza”.
Warto też wskazać, że gdyby burmistrz Maliński jednak był złym gospodarzem, to inicjatorzy referendum nie wstydziliby się pokazać swojego kandydata, który miałby zająć jego miejsce.
Tak naprawdę nikt o tym nie mówi, choć są pewne spekulacje wskazujące na radnego Grzegorza Balona.
Ale czy radny Grzegorz Balon byłby dobrym gospodarzem?
Popatrzmy na jego osiągniecia. Gospodarował w Jarzysławiu i w Czarnem. Efekt – Jarzysław doprowadził do ruiny, gorzelnia w Czarnem to też ruina – to są fakty, ja tutaj nic nie wymyślam. Z tego co wiem, to chyba „Agencja” rozwiązała z nim umowę, bo stwierdziła, że jest złym dzierżawcą. A co może spotkać gminę?