Dwa transparenty i ona jedna. Tak wyglądał piątkowy protest przeciwko zaostrzaniu przepisów aborcyjnych w Gryficach. I to właśnie ta manifestacja i jej bohaterka, jak piszą o Beacie Katkowskiej m.in. politycy, stały się symbolem czarnego piątku w Polsce.
Pani samotny protest stał się symbolem piątkowych manifestacji. Została Pani bohaterką.
- Nie, to nie tak. Ja nie jestem bohaterką, znam inne osoby, które są bohaterami, ja za taką się nie uważam. Zrobiłam to, co powinnam zrobić i tylko tyle. Cieszą mnie jednak bardzo miłe komentarze. Nie spodziewałam się ich.
To był już kolejny protest, w którym brała pani udział samotnie.
- Tak to już u nas jest. Po wcześniejszych akcjach, które zgłaszałam i na które nikt nie przychodził, tego ostatniego już nie zgłosiłam. Napisałam tylko na Facebooku, że będę, tak aby inni wiedzieli i być może do mnie dołączyli. Nikogo nie było. Jak protestowałam, przechodzili obok ludzie i tylko się patrzyli. Byłam sama, bo uważałam, że muszę być - ja Beata Katkowska muszę wyrazić swój sprzeciw wobec tego, co planuje rząd PiS. I w ten sposób, jako jedyna w Gryficach, solidaryzowałam się z całą Polską.
Jak pani sądzi dlaczego?
- W Gryficach nie ma wielu zwolenników rządu, ale ludzie nie mają wiary. Mówią do mnie, po co ty to robisz, przecież to i tak nic nie da. Oni i tak zrobią, jak chcą, przepchną wszystkie swoje pomysły, te twoje stanie na ulicy nic nie daje, tylko się z ciebie śmieją. Ja nie sądzę, żeby tak było, że my obywatele nic nie możemy. Myślę, że jak nie teraz, to za rok, czy dwa, ale coś się jednak zmieni. Są też osoby, które nie protestują, bo się boją. Bo prowadzą interesy, a takie protesty mogą im tylko zaszkodzić. Ale wkrótce wybory. Ludzie muszą wiedzieć, że ich głos jest ważny. I o tym też trzeba mówić. Frekwencja – to ona najważniejsza, a my mamy z nią kłopot. Udział w wyborach to nasz obywatelski obowiązek, czas, abyśmy w końcu to zrozumieli. Nie ważne na kogo zagłosujemy, ale ważne, żeby oddać głos.
W piątek była pani sama. Dziś są deklaracje o wsparciu podczas kolejnych protestów.
- Tak odezwała się do mnie pani poseł Joanna Scheuring-Wielgus. Miłe słowa popłynęły też od pani Barbary Nowackiej. W ogóle po tym rozgłosie mam mnóstwo wiadomości, że w kolejnym proteście nie będę stać sama. Odezwali się do mnie ludzie z Poznania. Moje samotne protestowanie się opłaciło. A nawet gdyby nikt się nie odezwał to i tak nie poprzestanę w swoich działaniach, bo wierzę, że Gryfice wreszcie się obudzą, a ludzie przestaną się bać, mówić głośno o tym, co myślą.
Czyli, będą kolejne protesty?
- Na pewno będą. Nasz rząd nie przestaje w niszczeniu naszego kraju i ja też nie przestaje protestować. To mój obowiązek bronić praw w Polsce i będę to robić. Nie ważne czy jak dotąd sama, czy w większym gronie. Na pewno będę dawać wyraz mojego niezadowolenia, zawsze, wtedy kiedy rządzący PiS będzie chciał decydować za nas.
Pani protesty wywołują często falę hejtu. Tak było i tym razem. Jak sobie pani z tym radzi?
- Wbrew pozorom, negatywne komentarze dodają mi siły. One są żenujące, ale kiedy je czytam, wiem, że robię dobrze i że muszę dalej przeć do przodu i robić to, co do tej pory. Oczywiście, że się boję. Nie tego, że ktoś będzie atakował mnie, ale moje dzieci i wnuki. Takie sytuacje miały już miejsce na protalach społecznościowych. Na szczęście, wśród tych, negatywnych komentarzy, są również wspierające to, co robię. I to jest miłe.
Protestowała pani przeciwko zaostrzaniu przepisów aborcyjnych. Jest pani za aborcją?
- Ja powiedziałam wyraźnie, że jestem przeciwko aborcji. Tylko tu nie chodzi o to, czy ja jestem za aborcją, czy przeciwko a o to, że to ja, kobieta mam decydować o tym, co ja robię ze swoim ciałem. Nie będzie mi żaden ksiądz, czy poseł Kaczyński mówił, co ja mam zrobić. Nikt nie będzie mi wchodził z butami do domu i łóżka. Aborcja to trudna decyzja, ja na pewno bym swojej córce, gdyby miała urodzić chore dziecko, pomogła. Nie namawiałabym do aborcji, ale decyzje i tak podjęłaby ona. Ona, która to dziecko miałaby urodzić, a później wychować. Tak samo w sytuacji, kiedy dziecko miałby się narodzić z gwałtu. Różnie bywa, nie każda kobieta jest w wstanie takie dziecko pokochać. Dla wielu ono zawsze przypominać będzie, koszmar, jaki kobieta przeżyła. I tylko o to walczę. O nic więcej. Prawo, jakie jest obecnie, jest dobre i nie trzeba go zaostrzać. Kobiety muszą mieć swoje prawa i móc podejmować decyzje. I ja właśnie walczę o wolny wybór.