To miał być wyjazd do akcji jak każdy inny. Wszystko wydarzyło się w poniedziałkowy wieczór (10.12.) w Płotach. Strażacy dostali wezwanie do palącego się komina przy ulicy Nowogardzkiej. Po dotarciu na miejsce ochotnik poszedł sprawdzić przewody kominowe. Nagle zapadło się podłoże, a ratownik, uderzając hełmem w barierkę od schodów, stoczył się po schodach 8 metrów w dół.
Jak się szybko okazało, nadbudówka, na którą wszedł, zrobiona została bez niezbędnych pozwoleń z lekkiej konstrukcji aluminiowej oraz płyt kartonowo-gipsowych.
Każda interwencja strażaków wiąże się z narażeniem zdrowia lub życia strażaków, ale jak mówi komendant Ochotniczej Straży Pożarnej w Płotach, taka sytuacja wydarzyła się po raz pierwszy. – Przez ludzką głupotę nasz strażak omal nie został trwale okaleczony. Tam na górze były cztery osoby, ale on przeszedł na drugą stronę komina, w miejsce, gdzie była ta nadbudówka, aby sprawdzić, czy tam nie ma pożaru. Wtedy spadł. Sądzę, że tylko dlatego, że był w pełnym umundurowaniu, nie skończyło się to tragedią – mówi w rozmowie z reporterką SuperPortalu24 Ryszard Bajkowski.
Zaraz po wypadku poszkodowany strażak został przewieziony do szpitala. Na miejscu okazało się, że doznał ogólnych obrażeń ciała w tym uszkodzenia kręgosłupa na odcinku lędźwiowym. Dziś ratownik jest w domu. Przed nim kilkutygodniowe leczenie. Sprawą samowoli budowlanej zajmują się organy ścigania.