Na początku ginęły perfumy. Później pieniądze. Były to różne kwoty: drobne, złotówki — wszystko, co zostało w kieszeni. Zdarzało się, że ginęły większe nominały np: stuzłotowe. Kto przynosi sto złotych do szkoły i zostawia w szatni? Kiedy nadchodzi czas wycieczek szkolnych czy wpłat na Komitet Rodzicielski uczniowie mają przy sobie takie nominały. Niestety i takie kwoty zwyczajnie ginęły...
Kiedy poszkodowani uczniowie zgłaszali kradzież, dyrekcja szkoły odsyłała uczniów wraz z rodzicami na policję. Choć próbowano znaleźć złodzieja, to nigdy to się nie udało. Nikomu. Ani szkole, ani policji. Okradzeni uczniowie nie odzyskali swoich pieniędzy. O notorycznych kradzieżach wiedzieli wszyscy, a ostatnio zrobiło się o tym głośno wśród uczniów. Dzieci wiedziały, że wartościowych rzeczy, a w szczególności pieniędzy nie można zostawić w kurtce. Przed wejściem do szatni umieszczono napis, że szkoła nie odpowiada za rzeczy pozostawione w kurtkach i zabroniono wchodzić do szatni w czasie przerw między lekcjami.
Takie szczególne środki "bezpieczeństwa" nie przyniosły rezultatu. Wkrótce okazało się, że złodziejem jest osoba, która była odpowiedzialna za pilnowanie odzieży. Jeden z uczniów zostawił w szatni telefon z włączonym nagrywaniem. Na filmie widać jak szatniarka przeczesuje kieszenie kurtek pozostawionych w szatni. Cenne rzeczy stają się jej łupem... Nagranie trafiło do dyrekcji szkoły i na policję.
- Funkcjonariusze policji prowadzą czynności w sprawie kradzieży w Szkole Podstawowej nr 4 przy ulicy 3-go Maja w Gryficach — potwierdza w rozmowie z reporterem SuperPortalu24 rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gryficach Zbigniew Frąckiewicz.
O szczegółach tej sprawy policja nie mówi, bo wciąż prowadzone jest dochodzenie. Dużo więcej mówią rodzice, którzy zbulwersowani dzwonią do naszej redakcji. - Kiedy moje dziecko idzie do szkoły, to chce mieć pewność, że jest bezpieczne, pod opieką nauczycieli i personelu szkoły — uważa jeden z rodziców, który prosi o wyjaśnienie tej sytuacji. Dyrekcja szkoły, która zapewnia, że robi wszystko dla dobra i bezpieczeństwa swoich uczniów, wstydzi się za to, co się stało i jednocześnie podjęła już radykalne kroki. - Pani, która zajmowała się szatnią została zwolniona — potwierdził naszej redakcji Sławomir Czerniak wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 4 w Gryficach.
Czy teraz już nikt nie będzie okradał dzieci? Tego obiecać się nie da. Jednak pewne jest, że dzięki odwadze jednego z uczniów udało się nakryć złodziejkę. Przez wiele miesięcy nie potrafili tego opiekunowie, a także policja.