Pierwsze osoby z zatruciem po dopalaczach do szpitala przy ulicy Niechorskiej trafiły w poniedziałek w nocy. Kolejne we wtorek i w środę. W sumie w gryfickim szpitalu hospitalizacji poddano 10 młodych osób. W chwili przybycia do szpitala wszystkie miały podobne symptomy – ataki duszności, ogromne pragnienie, uczucie dławienia, wymioty i konwulsje. Ich stan lekarze określali jako średnio i bardzo ciężki.
Na szczęście wszyscy zatruci szybko znaleźli się pod specjalistyczną opieką lekarzy. Po kilkudniowej hospitalizacji stan zdrowia większości z nich się poprawił. – Spośród 10 osób, które przebywają w naszym szpitalu, stan jednej wciąż jest określany jako ciężki. Czworo pacjentów jest w stanie średnim, w miarę ustabilizowanym, a pięcioro pozostałych w stanie dobrym. Jeszcze dziś dwoje pacjentów z tej piątki opuści szpital – informuje reporterkę SuperPortalu24 Łukasz Szyntor rzecznik gryfickiego szpitala.
Tymczasem jeszcze we wtorek 5 czerwca, policjanci zatrzymali Aleksandra N. z Trzebiatowa. 18-latek usłyszał zarzut wprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób poprzez wprowadzenie do obrotu szkodliwych dla zdrowia substancji, za co może grozić nawet 8 lat więzienia.
Jak na razie nie wiadomo, czy śmierć młodego mężczyzny, którego ciało zostało znalezione w rzece Redze w Trzebiatowie, ma związek z dopalaczami. Prokuratura na razie nie łączy tych spraw. - Te dwie sprawy prowadzone są niezależnie od siebie, ale prokuratura kompleksowo będzie wyjaśniała kwestie śmierci tego mężczyzny. Kluczowymi dowodami będą przede wszystkim opinie biegłych zarówno z zakresu medycyny sądowej, jak i z zakresu toksykologii – przekazuje Joanna Biranowska-Sochalska i dodaje - jeżeli okaże się, że te sprawy mają ze sobą związek, to oczywiście całość nie pozostanie bez wpływu.
Czytaj także: http://superportal24.pl/mieszkaniec-trzebiatowa-ofiara-dopalaczy-wykaze-...