9 czerwca skończyło się szczęście, a zaczęło piekło
Karinę od kilku miesięcy bolała głowa. Tego dnia wybrała się do przychodni na wizytę kontrolną, nazajutrz miała mieć tomografię. Był 8 czerwca, przepiękny, słoneczny dzień. Wracała do domu, pchając wózek z małym Aleksem. Jej brat trzymał za rączkę Antosia. Poczekaj, kupię tylko dzieciom coś do jedzenia – powiedziała. To miały być szybkie zakupy – bułki, mleko… Czekali na nią przed marketem. Brat Kariny nie zapomni tej chwili do dziś. Przeraźliwy krzyk, zamieszanie. Ludzie z koszami zakupowymi wybiegający ze sklepu, wołający o pomoc. Wbiegł do środka. Najpierw zobaczył tylko krew, pełno krwi… W jej kałuży leżała nieprzytomna Karina. Jej głowa spuchła jak balon. Potem dowiedział się, że straciła przytomność przy kasie, upadła na posadzkę. W głowie Kariny był tętniak, który właśnie pękł. W jednej chwili świat Kariny, trójki jej dzieci, męża, który na wiadomość o tragedii wrócił z Norwegii, gdzie pracuje do domu i całej rodziny, legł w gruzach.
Operacja nie pomogła…
Natychmiastowa operacja nie powiodła się. Karina miała bardzo rozległe obrażenia mózgu. Została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. Leżała podłączona do specjalistycznej aparatury. Nie mrugała okiem, nie ruszała się – mózg kobiety nie podejmował pracy. Lekarze nie dawali żadnych szans. Sugerowali rodzinie odłączenie od aparatury podtrzymującej życie. Ale stał się cud. Po czterech, długich miesiącach Karina otworzyła oczy.
Walka o zdrowie w ośrodku rehabilitacji
Sparaliżowaną kobietę przewieziono na oddział neurochirurgii. Stąd po pewnym czasie do gryfickiego ośrodka Leśna Polana. To właśnie tu rozpoczęła się powolna, żmudna i ciężka walka o powrót Kariny do zdrowia. Codzienna rehabilitacja i ćwiczenia zaczęły przynosić skutek.- Siostra trafiła do ośrodka rehabilitacji pod koniec października. W listopadzie zaczęła mówić szeptem, w grudniu mówiła już głośno. Karina ma pamięć wybiórczą, co oznacza, że pamięta tylko przez krótki okres, a do tego problem z łaknieniem. Próbuje już chodzić przy chodziku, co nie jest proste, bo siostra ma niedowład lewej strony ciała – mówi o obecnym stanie zdrowia kobiety pani Katarzyna która, kiedy tylko może pokonuje kilkadziesiąt kilometrów, aby być przy swojej siostrze. – W Leśnej Polanie uratowano moją siostrę. Jestem za to bardzo wdzięczna. Zarówno lekarze, jak i cały personel robią wszystko, aby jej pomóc. Gdyby nie oni, mojej siostry mogłoby już nie być – dodaje kobieta.
Potrzebne długie i kosztowne leczenie
Lekarze opiekujący się Kariną są dobrej myśli. Aby jednak kobieta mogła wrócić do zdrowia, potrzebne jest długie i kosztowne leczenie. Miesięczny pobyt w ośrodku to koszt kilku tysięcy złotych. Rodziny nie stać na jego sfinansowanie, dlatego też m.in. za naszym pośrednictwem proszą o wsparcie w walce o powrót do zdrowia matki trójki dzieci.
Wszelkie informacje jak pomóc Karinie dostępnie są tutaj: https://www.siepomaga.pl/karina