Mowa o dawnych, lokalnych, działaczach PZPR, SLD, Lewicy i innych Ruchów Palikota. Najlepiej ten proces można prześledzić na przykładzie radnego powiatowego Wiesława Szydlika. Znany działacz PZPR w Karnicach oraz przewodniczący Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, zaczął robić karierę w polityce, gdy na ulicach ZOMO pałowało stoczniowców. Później już w wolnej Polsce zapisał się do następczyni PZPR czyli SLD. Został nawet przewodniczącym struktur powiatowych. Był najważniejszym socjalistą w powiecie gryfickim. Gdy “zaczęło wiać” z prawej strony, a siły konserwatywne zaczęły dochodzić do głosu, dawny socjalista przeistoczył się w aktywnego katolika. Zapomniał o SLD i o tym, że jeszcze nie tak dawno z przewodniczącym Millerem chciał Polskę cywilizować, wprowadzać aborcję na żądanie czy odbierać kościołowi majątek. Ponownie wystartował w wyborach do samorządu powiatowego z konserwatywnego prokościelnego PSL-u. W radzie jednak wszedł w “układ” z radykałem prawicowym Grzegorzem Burczą z PiS. Tym samym, który wyzywał kobiety uczestniczące w czarnym proteście od esesmanek. I tak pan Szydlik przemierzył kawał drogi od Lenina do Rydzyka. Jakieś programy, idee, poglądy?
Podobną, drogę przemierzył inny polityk z naszego powiatu. Zbigniew Chabowski. Już blisko czterdzieści lat temu zapisał się do PZPR, by już w 1985 roku zostać sekretarzem ds. organizacyjnych w komitecie PZPR w Gryficach, a tym samym bardzo wpływową osobą w powiecie. Po upadku komunizmu wypłynął na fali wznoszącej postkomunistów do władzy i został przewodniczącym SLD w powiecie gryfickim. Gdy postkomuniści zaczęli tracić władzę, Chabowski podobnie jak towarzysz Szydlik, spojrzał na prawo. W wyborach wystąpił przeciwko burmistrzowi Andrzejowi Szczygłowi, o którym można wiele napisać, ale na pewno nie można odebrać mu przywiązania do wartości lewicowych. Po przegranej w pierwszej turze Chabowski poparł kandydata PO przeciwko Szczygłowi. Gdy wiatr z prawej strony coraz bardziej dmuchał w stronę Gryfic, były towarzysz Chabowski zamienił się w liberała i postanowił założyć swój własny komitet wyborczy. Cel był jasny, władza.
Z programu wypadła równość, socjalizm i sojusz robotniczo chłopski a pojawiła się przedsiębiorczość, strefa i takie tam nowoczesne slogany. Jak się po raz kolejny okazało skuteczne.
Pogrobowcem PRL jest też inny polityk z naszego regionu, który tak naprawdę łączy te wszystkie postaci. Grzegorz Burcza. Dziś radykalny prawicowiec, najbardziej egzotyczny polityk w radzie, obrażający swoich przeciwników politycznych, obrażający lokalnych dziennikarzy, kobiety protestujące w czarnym proteście, wzbudzający skrajne emocje wśród mieszkańców Gryfic, w latach osiemdziesiątych nie był tak bojowniczo nastawiony do rzeczywistości. Najlepiej może o tym świadczyć fakt, że z radością i wiarą wstępował do Ludowego Wojska Polskiego, choć wszyscy mieli świeżo w pamięci żołnierzy Jaruzelskiego stojących na rogatkach miast i dławiących festiwal Solidarności. Do PiSu wstąpił gdy ten już był na fali wznoszącej, wcześniej startował do polityki z mało znaczących lokalnych komitetów wyborczych, uzyskując niewielkie poparcie.
Najbardziej żałosny jest finał działalności Ruchu Palikota w naszym powiecie. Otóż członek władz tej partii, niejaki Paweł Szeterlak, sekretarz partii, który jeszcze kilka lat temu, kiedy Palikot był na “topie”, dumnie wypinał pierś na konwencjach Palikota i popisywał się pod legalizacją związków partnerskich bez prawa do adopcji, legalizacją miękkich narkotyków czy liberalizacją ustawy aborcyjnej, dziś zrobił piruet jak rosyjska baletnica i próbuje zostać zauważony przez radnego Burcze, pisząc peany na jego cześć oraz PiS-u. Żałosny “polityk” nie zdaje sobie sprawy, że jeszcze kilka lat temu PiS podjął uchwałę zakazującą wspólnych wystąpień w mediach, członkom PiS i Ruchu Palikota a Jarosław Kaczyński tak się wypowiedział na temat lidera Ruchu Palikot powinien być z życia publicznego wyeliminowany i to raz na zawsze, bo tak często przekracza pewną miarę, że jego obecność jest po prostu obrazą. Szanse na awans w partii władzy są raczej iluzoryczne.
Mówi się że kręgosłup ma się tylko jeden. Jak widać po politykach z naszego powiatu, może kręgosłup ma się jeden, ale dla władzy można go nieźle wygimnastykować, raz w lewo raz w prawo....