MIESZKAŃCY ODKRĘCILI WODĘ. ZASTAWILI WŁAZ AUTEM BEZ REJESTRACJI.

Dramat mieszkańców brojeckiego osiedla rozpoczął się w piątek wieczorem. Pracownicy spółdzielni przyszli i zakręcili ciepłą wodę lokatorom dwóch bloków przy ulicy Brzozowej. Mieszkańcy twierdzą, że to zemsta za ich pytania dotyczące finansów.

W kranach lokatorów bloków 8 i 9, przy ulicy Brzozowej została zakręcona ciepła woda. Pisaliśmy o tym w sobotę. CZYTAJ: PREZES ODŁĄCZYŁ NAM CIEPŁĄ WODĘ!

Od soboty mieszkańcy radzą sobie na własną rękę. - W ich domach jest ciepła woda, bo sobie ją odkręcili. Robią to bezprawnie i blokują dostęp do zaworów. Nie mogę włączyć ogrzewania w innych blokach – twierdzi prezes spółdzielni Roman Pawluch.

Ktoś postawił stary samochód bez rejestracji na włazie do kanału, w którym znajduje się zawór odpowiedzialny za ciepło. – Ja widziałem kto to postawił ten samochód, mam zdjęcia i film, przekażę go policji – mówi prezes, który w rozmowie z reporterem SuperPortalu24 potwierdza, że chce dogadać się z lokatorami bloków 8 i 9.

Sprawa polega na tym, że mieszkańcy bloków 8 i 9 nie chcą być członkami spółdzielni. Zakładają swoją wspólnotę, bo mają wiele wątpliwości, jeżeli chodzi o zarządzanie finansami przez prezesa. Kiedy odłączyli się od spółdzielni została im odcięta woda. – Nie mają podpisanej umowy na dostarczanie wody – twierdzi prezes. – Nasza delegacja była u prezesa, a on powiedział, że nie ma czasu na rozmowy z nami – odpowiadają zdenerwowani lokatorzy. Sęk w tym, że spółdzielnia jest jedynym dostawcą ciepła na osiedlu w Brojcach. Mieszkańcy mogą w każdym bloku podłączyć swoje ogrzewanie, ale przecież nie zrobią tego w dwa dni. Na zewnątrz są już niskie temperatury, trzeba grzać.

- Ja dzwoniłem do prezesa, mówiłem mu „Romek włącz im tę wodę” a on, że nie włączy – opowiada wójt gminy Brojce Stanisław Gnosowski, który sprawę doskonale zna. – Moim zdaniem, prezes powinien usiąść z lokatorami przy jednym stole i podpisać umowę, bo mam wrażenie, że on nie chce zarabiać pieniędzy – komentuje dla SP24 wójt.

Mieszkańcy chcą podpisać umowę na ciepłą wodę i ogrzewanie, ale nie na warunkach spółdzielni. Lokatorzy zamierzają założyć swoje ciepłomierze i płacić za ogrzewanie tyle ile faktycznie zużyją. Do tej pory jest tak, że prezes kupuje węgiel, pali w piecu i rozdziela koszty na wszystkich mieszkańców. Osiedlowa kotłownia to wrak. – Nie wiem czy wytrzymamy sezon grzewczy – twierdzi prezes. Aby ogrzać 6800 metrów, bo tyle wynosi całkowita powierzchnia mieszkań na osiedlu, prezes spala średnio 300 ton węgla. – Najwięcej spaliliśmy 450 ton węgla. To oznacza, że średnio spala się tu 1,5 tony węgla dziennie! To potężny koszt. Wszystko przez archaiczny piec i stary ciepłociąg. – Zimą nie ma śniegu na trawie, bo od razu się topi – opowiadają mieszkańcy, którzy płacą za straty ciepła.

Z wyliczeń specjalistów, których poprosiliśmy o pomoc w tej sprawie wynika, że do ogrzania tej powierzchni wystarczyłoby  150 ton, a nie 450!

Jeżeli mieszkańcy zamontują ciepłomierze zapłacą za otrzymane ciepło. Nikt nie będzie płacił za straty, które wytwarza nieszczelny system grzewczy. Rachunki za ciepło mogą zmniejszyć się nawet o połowę. Jeśli reszta mieszkańców także zdecyduje się na takie rozwiązanie spółdzielnia nie będzie w stanie produkować ciepła. – Jeśli tak się stanie to będzie koniec – uważa prezes.

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOK-U BĄDŹ ZAWSZE NA BIEŻĄCO!

Drobne ogłoszenia