ILU LUDZI MUSI TU JESZCZE ZGINĄĆ...?

- Ilu ludzi musi tutaj zginąć, żeby nam w końcu wybudowali chodnik. To cud, że nie zginęło tu jeszcze żadne dziecko – mówi zdenerwowana mieszkanka podgryfickiego Borzyszewa. Mieszkańcy tej miejscowości od lat bezskutecznie walczą o budowę chodnika, którym mogliby się bezpiecznie przemieszczać do Gryfic, wzdłuż ruchliwej drogi.

Borzyszewo, w którym mieszka około 500 mieszańców, dzieli od Gryfic zaledwie kilka kilometrów. Część z nich, aby dostać się do miasta, musi pokonać bardzo ruchliwą drogę rowerem, a jeszcze inni, na pieszo. Tylko jak tu iść, kiedy drogą, z dużą częstotliwością jeżdżą samochody, a chodnika, o który od lat walczą mieszkańcy, nie ma. – Od bodajże 2013 roku ślemy pisma do urzędów z prośbą o to, aby wybudować tutaj chodnik. Po naszych interwencjach burmistrz Gryfic, choć droga nie należy do gminy, tylko do województwa, zlecił przygotowanie dokumentacji technicznej pod jego budowę. I na tym sprawa na razie się zakończyła. Pisałam też do Zachodniopomorskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Koszalinie, Rejonu Dróg Wojewódzkich w Gryficach, a także do Urzędu Marszałkowskiego, ale nic to nie dało – informuje reporterkę SuperPortalu24 Urszula Dukiewicz sołtys sołectwa Borzyszewo.

To, że dokumentacja została zrobiona, potwierdza jeden z radnych gminy, a zarazem mieszkaniec Borzyszewa. – Taka dokumentacja powstała. Zakłada ona budowę chodnika wraz ze ścieżką rowerową. Jednak prawda jest taka, o czym nie wolno zapominać, że gmina nie może inwestować na obcym terenie, a ta droga jest wojewódzka. To wynika z ustawy o finansach publicznych. Zresztą, nawet gdyby było inaczej, to i tak znalezienie takich pieniędzy, a mówimy tutaj o kwocie około 1 miliona złotych, w budżecie gminy byłoby nierealne – mówi Grzegorz Łabędzki, który mocno angażuje się w całą sprawę.

Chodnik, o który od lat walczą mieszkańcy wraz ze swoją panią sołtys, w bliżej nieokreślonej przyszłości, ma powstać wzdłuż drogi wojewódzkiej 105. Choć nie jest to długi odcinek drogi, to za to bardzo niebezpieczny. To jak bardzo informowaliśmy na naszym portalu w ostatnich miesiącach dwukrotnie, kiedy doszło tutaj do śmiertelnych wypadków. Najpierw w grudniu ub.r. w tragicznym wypadku śmierć poniosły jadące samochodem dwie młode kobiety. Z kolei w marcu na drodze zginął, potrącony przez kierowcę samochodu idący poboczem, mężczyzna. – Mój mąż całe lata chodził tą drogą i zginął na tej drodze. Ja sama nią jeżdżę rowerem. Bardzo się boję i o siebie i o moje dzieci, że im też może się coś złego przytrafić. Nikomu nie życzę tego, co ja przeżyłam i dlatego postanowiłam, że razem z panią sołtys będę walczyć o ten chodnik – mówi pani Jolanta, żona tragicznie zmarłego mężczyzny.

Jak mówią mieszkańcy, tragiczne wypadki, do których doszło w ostatnim czasie na drodze, nie są jedynymi. – Bardzo często dochodzi tutaj do niebezpiecznych sytuacji. Ja jeżdżę tędy rowerem i niejednokrotnie skręcając do siebie na posesję, o mało nie wylądowałam na masce samochodu. Kierowcy nie patrzą, tylko jadą przed siebie i nic ich nie interesuje – mówi pani Klaudia. - Ilu ludzi musi tutaj zginąć, żeby nam w końcu wybudowali chodnik. To cud, że nie zginęło tu jeszcze żadne dziecko - dodaje inna kobieta.

Kilka tygodni temu, podczas wizyty w Gryficach wicemarszałka Jarosława Rzepy, pani sołtys poruszyła trwający od lat problem mieszkańców. W zamian usłyszała, że być może uda się coś zdziałać, ale najpierw należy napisać stosowne pismo, tym razem zaadresowane bezpośrednio do samego wicemarszałka. 27 marca br., dzień po tragicznym potrąceniu pieszego, takie właśnie pismo z dołączoną informacją prasową o śmiertelnym wypadku, pani Dukiewicz w imieniu swoim i mieszkańców osobiście zaniosła do sekretariatu Urzędu Marszałkowskiego. Jaka przyjdzie odpowiedź? Mieszkańcy mają nadzieję, że tym razem otrzymają pomoc i wsparcie, a chodnik wreszcie powstanie.
 

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOK-U BĄDŹ ZAWSZE NA BIEŻĄCO!

Drobne ogłoszenia