Komendant Powiatowy PSP st. kpt. Andrzej Gołdyn zaprosił wszystkich strażaków i pracowników komendy na spotkanie przy kawie w trakcie którego złożył uczestnikom akcji serdeczne gratulacje a także zaprosił do przekazania na gorąco wrażeń z tej trudnej i jak się okazało prestiżowej misji.
W składzie gryfickiego zespołu znaleźli się: Leszek Gojko – dowódca zespołu, Robert Malinowski, Adam Tyszer, Marcin Kunikiewicz i Dariusz Józefowicz.
Dowódcę zespołu Leszka Gojko poprosiliśmy na gorąco o garść wrażeń:
Gdy zapadła decyzja o wyjeździe do Szwecji mieliśmy 6 godzin, aby zameldować się w gotowości na promie w Świnoujściu. O godz. 20.00 wszystkie jednostki znalazły się na terenie terminalu promowego i prom polskiego armatora Unity Line przeprawił nas na stronę szwedzką.
Ilu strażaków i sprzętu z naszego województwa wzięło udział w tej akcji?
W składzie Modułu GFFFS do gaszenia lasów weszły zastępy Gryfice, Choszczno, Łobez które stanowiły Pluton 1, pluton 2 to Pyrzyce, Goleniów Kołobrzeg itd. W sumie w module szczecińskim było 24 samochody i 64 ludzi. Terenem działania była środkowa część Szwecji – land Sveg. Tam rozbiliśmy obóz, z którego codziennie jeździliśmy na teren działań. Głównym naszym zadaniem było zbudowanie linii obronnej aby nie dopuścić aby pożar nie przedostał się na teren zamieszkałych miejscowości. Rozwinęliśmy 16 km linii wężowych, stanowiska gaśnicze przygotowane do obrony oraz działania kontratakujące. Obrona była przygotowana żeby, gdybyśmy tam nie ugasili i pożar przeszedł by za nas wtedy przygotowaliśmy obronę. Udało nam się jedna opanować sytuację „w natarciu” i już później gasiliśmy wewnątrz pożaru. Naszym celem było, aby bronione miejscowości nie uległy spaleniu i to się udało osiągnąć.
Jak was przyjęli Szwedzi?
Bardzo dobrze, jak już wcześniej mówiłem, Szwedzi okazali się bardzo ciepłym narodem, relacje między nami były bardzo dobre. Pomagali nam w każdej sytuacji, byli tak nastawieni na to aby nam pomagać, że w pewnym momencie uznali, że ważniejsza dla nich jest pomoc dla nas niż gaszenie pożaru – uznali, że nam to wychodzi o wiele lepiej, że jesteśmy bardziej przygotowani sprzętowo i w pewnych strefach oni się po prostu podporządkowali do nas.
A jak wyglądało pożegnanie, po zakończeniu akcji?
- Tych pożegnań było bardzo wiele, po drodze wszędzie spotykaliśmy polskie flagi i polskie napisy. W Sztokholmie mieliśmy tankowanie i serdeczne spotkanie z Polonią, w pewnym momencie przyjechali do nas „Harleyowcy” i okazało się, że wśród nich był jeden z byłych mieszkańców Gryfic który mieszka w Szwecji z rodziną od 2003 roku – przekazał nam opinię, że to na co Polonia w Szwecji pracuje od 25 lat na stworzenie wizerunku Polaków to my zrobiliśmy w ciągu 3 tygodni.
Już przy samej odprawie promowej musiała nas eskortować policja, bo by nas chyba nie wypuścili.
Co dalej?
Od Komendanta Głównego dostaliśmy po trzy dni urlopu na odpoczynek i dalej normalna służba. Trzeba wykonać przeglądy sprzętu, niezbędne naprawy – bo sprzęt pracował przez cały czas w ekstremalnych warunkach – aby był gotowy do normalnych działań na terenie naszego powiatu.
A na szybkie podsumowanie namówiliśmy komendanta powiatowego st. kpt. Andrzeja Gołdyna
Jak pan zareagował, gdy padła decyzja o wysłaniu strażaków do Szwecji?
W pierwszej chwili to się trochę przeraziłem, bo to okres urlopowy, wszystko było zaplanowane a tu przyszła dyspozycja, że taki wyjazd. Usiedliśmy z dowódcą, przejrzeliśmy grafiki i wyszło, że może damy radę. Została wytypowana piątka ludzi do wyjazdu a jako że przewidywaliśmy, że akcja może się przedłużyć, przygotowaliśmy nawet kolejny zespół. Na całe szczęście nie ma już takiej potrzeby.
Cieszymy się bardzo, że już wrócili, cali i zdrowi – to jest najważniejsze, do tego z odpowiednim bagażem wiedzy i doświadczenia którą teraz będą mogli nam przekazać.
Czy przewiduje pan jakieś decyzje personalne?
Za wcześnie o tym mówić.
Dziękuję.