Gosia ma 42 lata. Umiera na glejaka. Olejek konopny to jej ostatnia nadzieja.

Miała dom, męża, dziecko, pracę i marzenia. W jednej chwili wszystko się rozsypało. Diagnoza była jak wyrok – glejak. Od ponad roku leczy się olejem konopnym. I choć lekarze mówią, że nie ma już dla niej ratunku, ona i jej matka proszą o pomoc w uzbieraniu pieniędzy na dalsze leczenie.

Tragedia pani Małgorzaty rozpoczęła się w 2007 roku. – Córka właśnie szykowała się do pracy. W pewnym momencie upadła. Jak się okazało, to był pierwszy atak padaczki. Ona była następstwem glejaka, bo taką diagnozę postawili u córki lekarze – opowiada pani Helena.

Z dnia na dzień, młoda, zdrowa i pełna życia kobieta, stała się w pełni zależna od innych. Opiekę nad chorą przejęła jej matka i rodzina. Mąż nie podołał trudnej sytuacji. Odszedł. Rozpoczęło się leczenie. Pierwsza operacja usunięcia guza. Po roku kolejna. Niestety, glejak usadowił się w takim miejscu, że nie udało się go usunąć w całości. Na szczęście nie rósł. Przez kolejne lata choroby 42-letnia gryficzanka zmagała się z częstymi i bardzo silnymi atakami padaczki, ogromnym problem z chodzeniem i mówieniem – wszystko z powodu ucisku na nerwy wywołanym przez glejaka.

Po pięciu latach, od drugiej operacji, okazało się, że glejak ponownie zaatakował. Według lekarzy nie ma już żadnych nadziei. – Pani córka umiera, powiedział do mnie lekarz ze Szczecina. Od tamtej pory walczę jeszcze bardziej. Nie godzę z tą diagnozą i nie poddaję się – opowiada pani Helena. Aby ratować córkę, kobieta wprowadziła jej specjalną dietę, a od ponad roku podaje także olejek z konopi. Pani Małgorzata przyjmuje go cztery razy dziennie po 5 – 7 kropli. Powinna więcej, ale rodziny nie stać na zakup. Koszt jednej 10 gramowej fiolki to 1000 złotych. W ciągu miesiąca pani Małgosia zużywa dwie. – Staram się, jak mogę, żeby uzbierać te pieniądze. Jest bardzo ciężko. Córka ma nie całe 1000 złotych renty, ja niewielką emeryturę. Oprócz nas jest jeszcze wnuczek, który się uczy. Pomaga nam rodzina i znajomi. Każdy dokłada do tych olejków ile może. Ale Małgosia potrzebuje więcej kropli, a nas na to nie stać – relacjonuje pani Helena.

Dla pani Małgosi olejek konopi to zbawienie. Dzięki niemu ataki padaczki znacząco zmalały. A jeśli się już pojawiają, to mają dużo łagodniejszy przebieg. Choć guz rośnie, to wyniki kobiety także się poprawiły. Jak mówi jej matka, to dzięki nim i specjalnej diecie. – Gdybym wiedziała, o tych olejkach wcześniej, to już dawno Gosia by je brała. Być może one zahamowałyby rozwój guza. Przecież innym osobom pomogły – mówi kobieta. – Robię, co mogę. Przecież to moja córka. Muszę ją ratować – dodaje.

Pani Helena nie poddaje się w walce o zdrowie córki. Jak mówi, jedyne czego potrzebuje, to wsparcia finansowego na zakup konopi. Jeśli ktoś z państwa chciałby pomóc, może to uczynić wpłacając pieniądze na konto PKO numer rachunku 71 1020 2821 0000 1402 0128 8653.

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOK-U BĄDŹ ZAWSZE NA BIEŻĄCO!

Drobne ogłoszenia