Awantura w magistracie. Grzegorz Braun chciał zdjąć ukraińską flagę

Grzegorz Braun od kilku miesięcy manifestuje swój sprzeciw wobec „ukrainizacji Polski", a do Goleniowa przyjechał, bo nie podoba mu się to, że burmistrz Robert Krupowicz wywiesił pod swoim oknem ukraińską flagę. Z grupą swoich popleczników wszedł do sekretariatu w urzędzie, domagając się dostępu do gabinetu burmistrza, tego jednak na miejscu nie było. G. Braun wszedł zatem do biura, w którym urzęduje wiceburmistrz Tomasz Banach i... z zamka drzwi wyjął klucze, myśląc, że będą one pasować też do drzwi R. Krupowicza. Później wezwał na pomoc policjantów i straż pożarną, domagając się asysty i pomocy w otwarciu drzwi.

- Jeżeli chcecie Państwo zostać jakąś policją ghettową i trzaskać kopytami przed naszymi kolonizatorami i odpowiadać przed byle kim, to róbcie tak dalej. Jeśli jednak chcecie, żeby Polacy byli na swoim i polska policja była do czegoś potrzebna poza potrzebą pacyfikowania własnych rodaków, z nadania starszych i mądrzejszych, to przejdźcie na stronę narodu i zaniepokójcie się tym, że mamy do czynienia z ewidentnym zaburzeniem priorytetów służby państwowej, administracji, policji. Wasi przełożeni ogłosili się sługami narodu ukraińskiego, wasz szef jeździł na Ukrainę wręczać szable tamtejszym funkcjonariuszom, więc baczcie, komu chcecie podlegać, komu chcecie służyć - mówił G. Braun do policjantów, nazywając przy tym R. Krupowicza kłamczuchem i łajdakiem.

Interwencja G. Brauna trwała około godzinę, skutku żadnego nie przyniosła. Urzędnicy o najściu na urząd powiadomili prokuraturę. G. Braun też zapowiedział zawiadomienie prokuratury o tym, że urzędnicy utrudniali mu pracę,  czym złamali prawo. Ukraińska flaga nadal pod oknem burmistrza wisi.