Zwykły spacer omal nie skończył się tragicznie. „Co jeśli następne będzie dziecko?”

W czwartkowe popołudnie mieszkanka Trzebiatowa – Maria Łach – wracała piechotą do domu. Zazwyczaj w jej stronę wychodzi mama i wspólnie wraz ze swoim psem udają się na spacer. Niestety, to, co stało się wczoraj, na długo zostanie im w pamięci.

- Idąc już w stronę domu, widziałam z daleka, jak mężczyzna, który mieszka tu niedaleko, pogania tego psa do środka. Ludzie mówili między sobą, że ktoś został pogryziony – opowiada Maria Łach. Wtedy nie wiedziała jeszcze, że chodzi o jej mamę.

Nasza rozmówczyni przyszła więc do domu, ale dowiedziała się od taty, że mamy nie ma. Dlatego z powrotem udała się w drogę, gdzie zazwyczaj się spotykają.

Tam Maria zobaczyła swoją mamę idącą z sąsiadem. Córka pokrzywdzonej dowiedziała się, że pies, który mieszka kilka posesji obok, przeskoczył przez murek i zaatakował ich pupila.

- Mama próbowała rozdzielić oba psy. Została ugryziona w rękę. Ucierpiał też mój pies, którego ten drugi szarpał za szyję – mówi mieszkanka Trzebiatowa.

Początkowo nikt nie reagował na wołanie o pomoc. Dopiero po dłuższej chwili przybiegł sąsiad obu kobiet. On także został ugryziony. Pomógł rozdzielić oba psy oraz zawiózł pokrzywdzonego pupila do weterynarza.

Pies państwa Łach powoli dochodzi do siebie. Nasza rozmówczyni wskazuje, że jest cały opuchnięty. Podobnie ręka jej mamy. Mieszkanka Trzebiatowa zaznacza, że wielokrotnie zgłaszała problem z mieszkającym tu agresywnym psem do odpowiednich służb i osób. Kilka miesięcy temu również została przez niego zaatakowana.

- Czy naprawdę musi się coś stać? Co jeśli następne będzie dziecko? – pyta Maria Łach.

Na zdjęciu: rany mamy Marii Łach odniesone wskutek pogryzienia