Znaleźli ją rozebraną w pustostanie, ale śledztwo umorzono. Rodzina nie odpuszcza!

2025-05-20 19:41
Karol Szumny
2025-05-20 19:41

Rodzina zmarłej pani Anety z Karnic nie wierzy, że do jej śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie. Takie stanowisko ma prokuratura, która uważa, że kobieta zmarła na skutek wady serca. Córka pani Anety ujawnia, że w momencie znalezienia zwłok jej mama była rozebrana od pasa w dół, na czas poszukiwań jej telefon był cały czas dostępny, a śledczy zbagatelizowali całą tę sprawę.

Pani Aneta miała 49 lat. W maju ubiegłego roku na terenie pustostanu przy ul. Kasztanowej w Karnicach znaleziono jej zwłoki. Ciało znajdowało się w stanie znacznego rozkładu. Postępowanie w tej sprawie trwało do grudnia, aż w końcu prokurator zdecydował, że zostanie ono umorzone.

- W wyniku przeprowadzonych oględzin zewnętrznych, a następnie sekcji zwłok pokrzywdzonej kobiety ustalono, że brak było możliwości precyzyjnego stwierdzenia przyczyny jej zgonu – wyjaśnia Łukasz Błogowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. – Biegli stwierdzili jednakże w sercu kobiety tego rodzaju zmiany, które występują często w przypadkach ciężkiego niedotlenienia mięśnia sercowego. Ze względu na powyższe, oględziny i sekcja sądowo-lekarska zwłok nie dostarczyły dowodu na to, aby śmierć pokrzywdzonej kobiety była skutkiem działania osób trzecich – przekazał prokurator.

Z decyzją prokuratury nie zgadza się rodzina pokrzywdzonej. Córka pani Anety – Natalia – wskazuje, że w momencie znalezienia zwłok jej mama była rozebrana od pasa w dół, jej telefon przez długi czas był dostępny, a śledczy zbagatelizowali tę sprawę.

- Nie będziemy ukrywać, że mama miała problemy z alkoholem. 19 kwietnia 2024 r. wyszła z domu i pojechała do Niechorza, bo szukała pracy. Niestety nie wróciła na noc – opowiada w rozmowie z SUPERPORTALEM24 pani Natalia, córka zmarłej. – Takie wybryki jej się zdarzały, ale po kilku dniach się do nas odzywała. Z logowań telefonu, o których powiedziała nam policja, wynika, że mama dotarła do Niechorza, ale niestety nic więcej nie wiadomo – dodaje nasza rozmówczyni.

Córka kobiety wraz ze swoją babcią i ciocią zaczęły rozpytywać mieszkańców, czy nie wiedzą, co się stało. Niestety – bez skutku. Pani Natalia dowiedziała się jedynie od partnera swojej mamy, że 49-latka była widziana z jakimś innym mężczyzną. Co ciekawe, telefon mieszkanki Karnic w dalszym ciągu był aktywny, więc rodzina cały czas do niej dzwoniła.

- W pewnym momencie postanowiłam, że napiszę do niej wiadomość: „Jeśli nie odezwiesz się do jutra, zawiadomię policję”. Wtedy telefon został wyłączony, nie było już kontaktu – opowiada pani Natalia. – Od momentu zaginięcia ten telefon cały czas ktoś musiał mieć, bo przez dwa tygodnie był aktywny. A przecież nieraz baterie rozładowują się w jeden dzień – zwraca uwagę nasza rozmówczyni.

Niestety, 8 maja 2024 r. na terenie pustostanu po dawnej hydroforni w Karnicach ujawniono zwłoki pani Anety. Dokonały tego dzieci, które akurat były na lokalnej wycieczce przyrodniczej. Nie zawiadomiono jednak służb, ponieważ – jak mówi córka pokrzywdzonej – dorośli zbagatelizowali sygnały dawane przez najmłodszych. Rodzina o śmierci swojej najbliższej dowiedziała się od mieszkańców, ponieważ zaczęły napływać kondolencje.

- Ktoś zrobił zdjęcie zwłok, co bardzo mi się nie spodobało, ale gdyby nie to zdjęcie, to zapewne nie drążyłabym tego tematu. Rozmawiałam z tymi dziećmi, które znalazły mamę, to mówiły, że mama siedziała. Na zdjęciu już leży. Była rozebrana od pasa w dół. Obok niej były ułożone jej rzeczy. Nie miała też bransoletki. Dzieci mówiły też, że w momencie spaceru widziały w okolicy czarne auto – opowiada pani Natalia.

- Policja twierdzi, że gdyby ktoś podrzucił tam zwłoki, to byłyby ślady na trawie. Ale czy po jednym przejściu byłoby coś widać? Zastanawia nas też to, że mieszkańcy, którzy mieszkają w tamtej okolicy, niczego nie zauważyli, ani nie poczuli fetoru zwłok – wskazuje.

- Aneta zawsze wracała do domu. To do niej niepodobne. Nie miała też problemów z sercem, a tak wykazała rzekomo sekcja zwłok. Nie podano też przybliżonej daty śmierci. Nie twierdzimy, że ktoś ją zabił, nie wiemy tego, ale cała ta sprawa jest dla nas podejrzana i nie chcemy, żeby znowu została umorzona – dodaje pani Bronisława, mama zmarłej.

Decyzja co do ponownego rozpatrzenia sprawy zapadnie w najbliższy piątek. Rodzina liczy, że śledczy ponownie się nią zajmą.

Komentarze (0)

Poznaj opinie mieszkańców.

CZYTAJ OPINIE I KOMENTUJ PONIŻEJ

Dodaj komentarz. Pamiętaj! Szanujmy się, hejtowanie jest karalne!