Pałac w Trzebiatowie [FILM]
Trzebiatowski Pałac to niezwykłe miejsce dla mieszkańców oraz turystów. Można tutaj spędzić czas naprawdę ciekawie. Co mieści się w Pałacu i jaka jest jego historia? O tym opowiada nam dyrektor tego miejsca Renata Teresa Korek.
Gdybyśmy zdecydowali się na przeanalizowanie całych dziejów trzebiatowskiego Pałacu, to zajęłoby to nam dosyć sporo czasu, ale… służę pomocą i dziś skupimy się właśnie na tym, co najciekawsze w historii tego miejsca.
Początki pałacu książęcego sięgają aż XII wieku. Wówczas istniała tutaj osada targowa, którą dwaj synowie zmarłego księcia Bogusława I podarowali swej matce – księżnej Anastazji. Następnie księżna podarowała część dóbr ziemskich zakonowi Norbertanów w Białobokach, a posiadłość miejską przeznaczyła na planowaną budowę żeńskiego klasztoru tej samej reguły.
Mniszki przybyły do Trzebiatowa przed 1235 rokiem, ale osadzone zostały początkowo we wsi Wyszków, gdzie pozostawały do 1285 roku. Dopiero wtedy przeniosły się do miasta, gdzie miał na nie czekać dom księżnej Anastazji znajdujący się na miejscu obecnego skrzydła północnego, a także kościół św. Mikołaja, ustawiony równolegle po stronie południowej, który w źródłach został wymieniony po raz pierwszy w 1287 roku. W ten sposób rozpoczęła się budowa klasztoru norbertanek, która trwała prawdopodobnie przez cały XIV wiek. Dawną siedzibę księżnej połączono od strony wschodniej nowym skrzydłem, czyli dzisiejszym skrzydłem głównym.
W 1534 roku klasztor został rozwiązany, a cała zabudowa i majątki ziemskie przejęli szczecińscy książęta. Z dokumentów źródłowych wynika, że mniszki mieszkały tu do 1560 roku, nie prowadząc żadnej działalności ani prac budowalnych.
Następnie, w 1618 roku, cały majątek pałacu książęcego został przekazany księżnej Zofii von Schleswig-Holstein. Księżna przybyła do Trzebiatowa w 1619 roku i pozostawała tu przez okres czterdziestu lat. Po jej śmierci główne skrzydło pałacu pozostawało opustoszałe, w 1679 roku książęca siedziba została częściowo zniszczona przez pożar, który strawił prawie połowę zabudowy. Z dokumentów wynika, że spaliła się ta część obiektu, w której było najwięcej pozostałości klasztornych oraz wspomniany już kościół św. Mikołaja. Wkrótce po tym rozpoczęły się prace nad odbudową rezydencji, którymi kierował holenderski architekt Viktor de Port.
Rezydencja wymagała jednak znacznych kosztów utrzymania, a kolejni mieszkańcy pałacu nie dysponowali odpowiednimi środkami, co doprowadziło do zaniedbania obiektu. Sytuacja uległa poprawie w 1750 roku, kiedy to w jednym ze skrzydeł zamieszkuje książę Fryderyk Eugeniusz Wirtemberski – dowódca miejscowego garnizonu. Następnie w 1785 roku do rezydencji wprowadza się syn Fryderyka – Ludwik Wirtemberski wraz ze swoją niespełna dwudziestoletnią żoną, polską księżniczką Marią Anną z Czartoryskich.
I tu zaczyna się jeden z najciekawszych etapów istnienia tej budowli. Z opisu, jaki sporządził wieloletni burmistrz Trzebiatowa, Brummer, życie dworskie w tutejszym pałacu przebiegało w ściśle przestrzeganym porządku.
Przed obiadem książę wizytował wojsko. Musztra odbywała się na placu przy północnym skrzydle. Równo o 12 zasiadano w jadalni do wspólnego obiadu, do którego wzywał dzwon. Do ulubionych rozrywek księcia należały polowania, księżna natomiast lubiła przyrodę i prace domowe.
Szczególnie uroczyście obchodzone były jej urodziny. Jadalnia przekształcała się w tzw. Lustgarten. Wyścielano podłogę kwiatami, wieszano zielone gałązki na ścianach, na środku montowany był wodotrysk z muszlą, zwieńczoną postacią Najady i Wodnika. Sama księżna zasiadała uroczyście pod baldachimem. Brummer wspomina także o balach maskowych z okazji urodzin dzieci, teatrach w Sali Balowej, nadwornej kapeli, o innych balach i maskaradach, a nawet dożynkach z okolicznymi mieszkańcami. Prawdziwa feta, tańce i zabawa przez cały rok.
Można powiedzieć, że małżeństwo jak z bajki, same pozytywne rzeczy, ale czy na pewno tak było?
Wiele się mówi, że błyskawicznie zawarte małżeństwo Wirtemberskich nie mogło przynieść pozytywnych skutków. Z jednej strony były to ambicje Izabeli Czartoryskiej – matki Marii, która ponad wszystko chciała wydać córkę właśnie za księcia Ludwika, a z drugiej – niewątpliwie pilne potrzeby finansowe młodego, wiecznie zadłużonego monarchy. Do rozwodu doszło pięć lat później. Można więc przypuszczać, że polska księżniczka nie za bardzo darzyła uczuciem wirtemberskiego księcia. Istnieje nawet legenda, że dwa razy w roku po pałacowych salach przemyka się duch Białej Damy, właśnie księżnej Marii, która ze smutkiem spogląda w toń płynącej nieopodal Młynówki.
Podczas II wojny światowej Pałac szczęśliwie ocalał, a w 1989 roku ukończono remont, dzięki któremu możemy obecnie oglądać tę budowlę w najlepszym stanie. Dziś Pałac pełni funkcję Trzebiatowskiego Ośrodka Kultury. Możemy tutaj skorzystać z biblioteki, galerii Feininger,
a także z pałacowego muzem. Warto więc odwiedzić to miejsce
Komentarze (1)
Poznaj opinie mieszkańców.
Dodaj komentarz. Pamiętaj! Szanujmy się, hejtowanie jest karalne!
Władyka
odpowiedzZachwyca zwłaszcza piękna sala widowiskowa na 250 osób
Odpowiedz. Szanujmy się, hejtowanie jest karalne!